sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 28- Przygotowania

                                                  DZIEŃ ŚLUBU
Jest 23 lipca, godzina 6 rano. Dziś biorę ślub z Danielem. Bardzo się denerwuję. Każdy z zaproszonych oznajmił, że przyjdzie. Suknie ślubna przyszła już tydzień temu.. Dom weselny był już udekorowany 2 dni temu. Wczoraj był też wieczór panieński. Było zajebiście!! Ale od czasu kiedy ostatni raz widziałam się z Łozem, kiedy kładę się do łóżka, to wciąż o nim myślę.Szkoda, że nikt nie widzi ile wysiłku kosztuje mnie zatrzymanie łez każdego dnia... I nie potrafię zasnąć. Przez marzenia które mnie ogarniają...  Aa potem gdy wreszcie uda mi się zasnąć, to śnie o nim... A potem cały dzień myślę o tym śnie.... a następnie to wszystko sie tak powtarza, jak obieg wody w przyrodzie.... I tak codziennie. Człowiek ma czasem takie dziwne uczucia. Mam już tego jedynego, ale nie potrafię przestać kochać Łoza. Głupie jest to wszystko. No, ale nie będę wam tu opisywać moich poglądów życiowych, może potem.
  Ślub miał się odbyć o 15:00 w kościele im św Rity. Zaproszonych było ponad 500 gości. Wesele miało sie odbyć prawie w centrum Warszawy. Dom weselny był 3 pod względem komfortu i wielkości. Ma być to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, ale tak nie jest... Dziś jest w ogóle sobota. Ww poniedziałek wczesnym rankiem jadę wraz z Danielem w podróż poślubną na Cypr. Mamy tam być przez 2 tygodnie. Bardzo, ale to bardzo chciałabym być z Łozem, ale tak nie jest i nie będzie. JUż za późno, aby się wycofać. Po co ja się zgadzałam?? Po co? No po co kurwa.... Nie wiem już sama, głupia byłam.... Ciekawe co by było gdybym nie poznała chłopaków z Afromental. To oni tak naprawdę mi otworzyli oczy... Zaprosiłam też na ślub tą Majkę, która poznałam w autobusie. Rozstała sie z Łukaszem i wybrała Marcina. Niestety ja takiego szczęścia nie miałam. Musiałam wybrać Daniela, ale przecież z nim nie byłam szczęśliwa. Łozo był natomiast moją największą szansą na lepsze jutro... Wiele dziewczyn o nim marzy, aby z nim być. Ale akurat los uśmiechnął się do mnie... Pierwszy raz w życiu. Chyba coś sobie uświadomiłam. Wszystko jest przecież możliwe. Aa więc szansa na powrót do Łoza jest.!!!! Aa jak mnie nie zechce? To co wtedy?
 Te przemyślenia przerwała mi Kama.
-Nie idziesz do fryzjera?- zapytała
-O rzeczywiście! Która godzina?- ocknęłam się
-6:30 o 7:00 masz tam już być.
-OK To idę się szykować.
  I poszłam szybko do łazienki się szykować. Po 20 minutach byłam już gotowa. Dobrze, że fryzjer znajdował się jeden kilometr od akademiku. Weszłam do dużego szaro- białego salonu. nie było jeszcze żadnych klientów. Byłam pierwsza. Fryzjerka robiła mi fryzurę godzinę. Zapłaciłam 100 zł i wyszłam z salonu. Teraz udałam się do kosmetyczki. Musiałam pojechać samochodem, ponieważ było do niej aż 10 kilometrów.. Potem musiałam jeszcze odebrać ozdoby od takiego chłopa na auto.
 Wszystko mi zajęło 3 godziny, więc teraz jest 10:00. Zanim dojadę do akademiku, będzie 11, ponieważ są okropne korki. Rodzice moi i Daniela mieli się zjawić o 13:00. Zaczęłam się bardzo denerwować, jak to każda panna młoda, przed swoim ślubem
\


************************************************************************


Tak jak przewidywałam. JESTEM pod akademikiem o 11:12. Zadzwoniłam po Daniela, aby zszedł na dół, bo musieliśmy jeszcze przystroić auto.
Tak wygląda auto z ozdobami ślubnymi:



Jest punktualnie 12:00. O 14:00 miałam ubrać się w suknie ślubną. Teraz był tak jakby czas wolny. Weronika poprosiła mnie, abym do niej wpadła, jak będę mieć wolną chwilę. Powiedziała mi, że to coś bardzo ważnego
  No wiec ruszyłam dupę i poszłam w stronę mieszkania Weroniki. zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Po chwili rozległy się donośne kroki.
-Hej- przywitałam się z Werą.
-Siema- powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Weronika.
-Mogę wejść?
-Pannie młodej się nie odmawia!
-Dzięki
-Więc co Cię do mnie sprowadza?
-Kiedyś mi powiedziałaś, że jak będę mieć wolną chwilę przed ślubem to żebym wpadła.
-Tak. Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-Muszę Ci coś bardzo ważnego powiedzieć.
-Co takiego?- zapytałam zsuwając się na brzeg kanapy
-Od dawna jestem singielką.
-No wiem.
-No więc poszłam pewnego dnia na impreze dla singli. Fajnie było. Klimaty po prostu świetne. Poznałam pewne dziewczyny, które bardzo lubiły pić. Przyłączyłam się do nich. Wypiłam dużo, nawet za dużo. Poznałam takiego fajnego kolesia. Miał na imię Kornel. Był wprost wspaniały. I nie wiem nawet kiedy, ale przez przypadek poszłam z nim do łóżka. Rano gdy się obudziłam nie było już nikogo. Ale było coś innego, a mianowicie dziecko.
 Zrobiłam wielkie oczy jak nigdy. Weronika jest w ciąży. Nie, to jakiś sen. Muszę się obudzić. To musi być sen, kto jak kto, ale Weronika? Postanowiłam z nią o tym porozmawiać,
-Wiesz jak ten Kornel miał na nazwisko?- zapytałam
-Kornel Moak.- odparła ze łzami w oczach.
-Wiesz coś o nim więcej?
-Numer telefonu tylko mi podał.
-Obiecuję Ci, że jak tylko wrócę z podróży poślubnej to się ty zajmę. A kiedy na tą imprezę poszłaś?
-Dwa tygodnie temu.
-Wychowasz to dziecko?
-Sama nie dam rady.
-Nie będziesz sama
-Zobaczymy.
  Weronika podeszła do okna.. Stała tam bardzo krótko, potem odwróciła się i szepnęła
-Twoi rodzice przyjechali
-,Muszę do nich iść. Do zobaczenia!- powiedziałam
  Weronika nic nie odpowiedziała, Wyszłam bez słowa. Smutno mi się troche zrobiło. Wera była z nas wszystkich najmłodsza. Ma tyko 19 lat! I już dziecko. Dlaczego Pan Bóg akurat nam takie problemy zsyła? Niesprawiedliwe jest to wszystko... Głupie.. W niebie będę wiecznie żyć. Nie wiem czy tego chcę.
 Doszłam na dół, do rodziców.
-Olusia!- krzyknęła moja mama z radości
-Hej Mamo- uściskałam ją
  Potem jeszcze przywitałam się z moim tatą. Jak wiecie nie miałam rodzeństwa i do tego czasu sie nic nie zmieniło. Oczywiście były tego plusy i minusy. Nie będę ich teraz wymieniać. Nie miałam zbytnio wsparcia u rodziców, zawsze mogłam liczyć tylko na siebie. Trudno mi było, jak każdemu. Ale nie mogłam się poddać, bo teraz nie zaszłabym tak daleko. Istnieją w życiu takie rzeczy,, o które warto walczyć do samego końca. Koniec zawsze musi być dobry, a jeśli nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie koniec. Koniec prawie zawsze jest początkiem.

************************************************************8

4 komentarze:

  1. PŁACZĘ :D pisz szybko kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dziś już nie dam rady przepraszam :( bo muszę jutro wcześnie wstać bo przed południem przyjeżdża mój kolega <3

      Usuń
  2. Ja też płaczę ;(

    OdpowiedzUsuń