sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 28- Przygotowania

                                                  DZIEŃ ŚLUBU
Jest 23 lipca, godzina 6 rano. Dziś biorę ślub z Danielem. Bardzo się denerwuję. Każdy z zaproszonych oznajmił, że przyjdzie. Suknie ślubna przyszła już tydzień temu.. Dom weselny był już udekorowany 2 dni temu. Wczoraj był też wieczór panieński. Było zajebiście!! Ale od czasu kiedy ostatni raz widziałam się z Łozem, kiedy kładę się do łóżka, to wciąż o nim myślę.Szkoda, że nikt nie widzi ile wysiłku kosztuje mnie zatrzymanie łez każdego dnia... I nie potrafię zasnąć. Przez marzenia które mnie ogarniają...  Aa potem gdy wreszcie uda mi się zasnąć, to śnie o nim... A potem cały dzień myślę o tym śnie.... a następnie to wszystko sie tak powtarza, jak obieg wody w przyrodzie.... I tak codziennie. Człowiek ma czasem takie dziwne uczucia. Mam już tego jedynego, ale nie potrafię przestać kochać Łoza. Głupie jest to wszystko. No, ale nie będę wam tu opisywać moich poglądów życiowych, może potem.
  Ślub miał się odbyć o 15:00 w kościele im św Rity. Zaproszonych było ponad 500 gości. Wesele miało sie odbyć prawie w centrum Warszawy. Dom weselny był 3 pod względem komfortu i wielkości. Ma być to najszczęśliwszy dzień w moim życiu, ale tak nie jest... Dziś jest w ogóle sobota. Ww poniedziałek wczesnym rankiem jadę wraz z Danielem w podróż poślubną na Cypr. Mamy tam być przez 2 tygodnie. Bardzo, ale to bardzo chciałabym być z Łozem, ale tak nie jest i nie będzie. JUż za późno, aby się wycofać. Po co ja się zgadzałam?? Po co? No po co kurwa.... Nie wiem już sama, głupia byłam.... Ciekawe co by było gdybym nie poznała chłopaków z Afromental. To oni tak naprawdę mi otworzyli oczy... Zaprosiłam też na ślub tą Majkę, która poznałam w autobusie. Rozstała sie z Łukaszem i wybrała Marcina. Niestety ja takiego szczęścia nie miałam. Musiałam wybrać Daniela, ale przecież z nim nie byłam szczęśliwa. Łozo był natomiast moją największą szansą na lepsze jutro... Wiele dziewczyn o nim marzy, aby z nim być. Ale akurat los uśmiechnął się do mnie... Pierwszy raz w życiu. Chyba coś sobie uświadomiłam. Wszystko jest przecież możliwe. Aa więc szansa na powrót do Łoza jest.!!!! Aa jak mnie nie zechce? To co wtedy?
 Te przemyślenia przerwała mi Kama.
-Nie idziesz do fryzjera?- zapytała
-O rzeczywiście! Która godzina?- ocknęłam się
-6:30 o 7:00 masz tam już być.
-OK To idę się szykować.
  I poszłam szybko do łazienki się szykować. Po 20 minutach byłam już gotowa. Dobrze, że fryzjer znajdował się jeden kilometr od akademiku. Weszłam do dużego szaro- białego salonu. nie było jeszcze żadnych klientów. Byłam pierwsza. Fryzjerka robiła mi fryzurę godzinę. Zapłaciłam 100 zł i wyszłam z salonu. Teraz udałam się do kosmetyczki. Musiałam pojechać samochodem, ponieważ było do niej aż 10 kilometrów.. Potem musiałam jeszcze odebrać ozdoby od takiego chłopa na auto.
 Wszystko mi zajęło 3 godziny, więc teraz jest 10:00. Zanim dojadę do akademiku, będzie 11, ponieważ są okropne korki. Rodzice moi i Daniela mieli się zjawić o 13:00. Zaczęłam się bardzo denerwować, jak to każda panna młoda, przed swoim ślubem
\


************************************************************************


Tak jak przewidywałam. JESTEM pod akademikiem o 11:12. Zadzwoniłam po Daniela, aby zszedł na dół, bo musieliśmy jeszcze przystroić auto.
Tak wygląda auto z ozdobami ślubnymi:



Jest punktualnie 12:00. O 14:00 miałam ubrać się w suknie ślubną. Teraz był tak jakby czas wolny. Weronika poprosiła mnie, abym do niej wpadła, jak będę mieć wolną chwilę. Powiedziała mi, że to coś bardzo ważnego
  No wiec ruszyłam dupę i poszłam w stronę mieszkania Weroniki. zadzwoniła dzwonkiem do drzwi. Po chwili rozległy się donośne kroki.
-Hej- przywitałam się z Werą.
-Siema- powiedziała jak zawsze uśmiechnięta Weronika.
-Mogę wejść?
-Pannie młodej się nie odmawia!
-Dzięki
-Więc co Cię do mnie sprowadza?
-Kiedyś mi powiedziałaś, że jak będę mieć wolną chwilę przed ślubem to żebym wpadła.
-Tak. Chcesz coś do picia?
-Nie, dzięki.
-Muszę Ci coś bardzo ważnego powiedzieć.
-Co takiego?- zapytałam zsuwając się na brzeg kanapy
-Od dawna jestem singielką.
-No wiem.
-No więc poszłam pewnego dnia na impreze dla singli. Fajnie było. Klimaty po prostu świetne. Poznałam pewne dziewczyny, które bardzo lubiły pić. Przyłączyłam się do nich. Wypiłam dużo, nawet za dużo. Poznałam takiego fajnego kolesia. Miał na imię Kornel. Był wprost wspaniały. I nie wiem nawet kiedy, ale przez przypadek poszłam z nim do łóżka. Rano gdy się obudziłam nie było już nikogo. Ale było coś innego, a mianowicie dziecko.
 Zrobiłam wielkie oczy jak nigdy. Weronika jest w ciąży. Nie, to jakiś sen. Muszę się obudzić. To musi być sen, kto jak kto, ale Weronika? Postanowiłam z nią o tym porozmawiać,
-Wiesz jak ten Kornel miał na nazwisko?- zapytałam
-Kornel Moak.- odparła ze łzami w oczach.
-Wiesz coś o nim więcej?
-Numer telefonu tylko mi podał.
-Obiecuję Ci, że jak tylko wrócę z podróży poślubnej to się ty zajmę. A kiedy na tą imprezę poszłaś?
-Dwa tygodnie temu.
-Wychowasz to dziecko?
-Sama nie dam rady.
-Nie będziesz sama
-Zobaczymy.
  Weronika podeszła do okna.. Stała tam bardzo krótko, potem odwróciła się i szepnęła
-Twoi rodzice przyjechali
-,Muszę do nich iść. Do zobaczenia!- powiedziałam
  Weronika nic nie odpowiedziała, Wyszłam bez słowa. Smutno mi się troche zrobiło. Wera była z nas wszystkich najmłodsza. Ma tyko 19 lat! I już dziecko. Dlaczego Pan Bóg akurat nam takie problemy zsyła? Niesprawiedliwe jest to wszystko... Głupie.. W niebie będę wiecznie żyć. Nie wiem czy tego chcę.
 Doszłam na dół, do rodziców.
-Olusia!- krzyknęła moja mama z radości
-Hej Mamo- uściskałam ją
  Potem jeszcze przywitałam się z moim tatą. Jak wiecie nie miałam rodzeństwa i do tego czasu sie nic nie zmieniło. Oczywiście były tego plusy i minusy. Nie będę ich teraz wymieniać. Nie miałam zbytnio wsparcia u rodziców, zawsze mogłam liczyć tylko na siebie. Trudno mi było, jak każdemu. Ale nie mogłam się poddać, bo teraz nie zaszłabym tak daleko. Istnieją w życiu takie rzeczy,, o które warto walczyć do samego końca. Koniec zawsze musi być dobry, a jeśli nie jest, to znaczy, że to jeszcze nie koniec. Koniec prawie zawsze jest początkiem.

************************************************************8

Rozdział 27- smutno jakoś

 Łozo  zaczął płakać. Ja też zaczęłam ryczeć. Wozz nagle wstał i wyciągnął ku mnie ręce i bez słowa przytulił się do mnie.
-Gratulacje- szepną
-Przyjdziesz?
-Jeśli to Cię uszczęśliwi to tak.
-To przyjdę. Nic nie mówiłaś, że wychodzisz za mąż
-TYdzień temu Daniel bez mojej zgody zarezerwował termin. Chciałabym być.... twoją żoną.
-Ja też chciałbym żeby tak było.
-Ale tak nigdy już nie będzie. NIGDY...
-Alex nie płacz.
-Ja chcę być z Tobą do końca życia- powiedziałam wybuchając płaczem
-Wiem, ale trochę za późno jest na to.
-Jasne..
-A co z tym twoim kaszlem?
-Nie odpuszcza
-Byłaś u lekarza?
-Wolę umrzeć
-Nie mów tak, a jak to coś poważnego?
-Nie ma nic ważniejszego od Ciebię.
-Alex
  I znowu zaczął płakać. Przytulił mnie. Tak jakbyśmy już mieli się nigdy nie zobaczyć.
-Przecież to, że będzie ślub, nie oznacza tego, że nie będziemy mogli się spotkać..- próbował pocieszyć mnie Łozo.
-Wiem, ale nasze spotkania, nie będą takie jak kiedyś.- załamałam się
-Alex, przestań
-Dlaczego?
-Bo nie mogę płakać.
-Płacz ile chcesz.
-Wtedy stracę u Ciebie swoją męskość.
-Nie stracisz. Mężczyźni też mają uczucia.
-Nie lubię płakać
  Ale wtedy nie powiedział już ani słowa więcej, bo zaczął płakać gorzej niż ja.
-Tak bardzo Cię kocham, nie chcę Cię stracić...- mówił czule
-Wzajemnie- odpowiedziałam
-Spędzisz ten wieczór ze mną?
-Tak, ale najpierw muszę pojechać do reszty chłopaków z Afromental, rozdać im zaproszenia. Zajmie mi to około godziny. Nie obrazisz się?
-Nie! Jechać z Tobą?
-Nie, poradzę sobię sama.
-Ok
-TO zaraz wracam. Pa
-Pa
  I wyszłam

***********************************************************************

  Rozdałam już wszystkie zaproszenia. Chłopaki z Afromental byli bardzo zaskoczeni moim ślubem z Danielem, Myśleli, że zamierzam to zrobić , ale z Łozem Ich miny były wprost bezcenne. Wszyscy powiedzieli, że przyjdą. Wróciłam do Łoza. Opowiedziałam mu jak chłopaki na to zareagowali. Była 22:30. Usiadłam z Wojtkiem na kanapie. Objął mnie. To był chyba ostatni taki wieczór, gdzie mogłabym być szczęślwa, gdzie było tak beztrosko i przyjemnie, gdzie wiedziałaś, że ON zawsze Cię będzie kochał.... Było cudownie. Cały świat teraz zwrócił się ku dobremu... Nie potrafię wytłumaczyć jak się wtedy czułam...Lepiej niż w niebie...
  Gdy skończył się film, poszliśmy ostatni raz do sypialni..

 Chcę powiedzieć tylko,że jak teraz pisałam tego bloga to... płakałam...

Rozdział 26- prośba do was

 Hej. Mam do Was prośbę. Widzę ile osób czyta tego bloga. Bardzo wam za to dziekuje Chciałabym abyście komentowali moje posty. Jest to dla mnie bardzo ważne.  Już niedługo będzie koniec bloga. Więc bardzo was prosze, zróbcie mi przyjemność i komentujcie moje posty. Jeśli w następnym rozdziale który dziś dodam nie będzie 5 komentarzy niestety będę musiała przestać pisać bloga. Wiec jeszcze raz was proszę. KOMENTUJCIE!!!! :) †

Rozdział 25- przed ślubem

  TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
 Suknia ślubna, garnitur, buty są zamówione. Przygotowane są też 100& zaproszenia na ślub. Dziś kogo możemy zapraszamy osobiście, do reszty wysyłamy zaproszenia pocztą.  Było dość dużo tych zaproszeń.Wczoraj je liczyłam, ale zapomniałam ile ich jest w sumie.
  Wzięłam torbę, do której schowałam wszystkie zaproszenia.
-To ruszamy?- zapytał Daniel
-Tak, ale najpierw chciałabym zaprosić Kamę z Konradem.- oznajmiłam
-Pogodziłyście się już?
-Nie, więc myślę, że teraz trzeba to zrobić.
-Jak chcesz.
 I poszłam z Danielem, do salonu, w którym obecnie siedziała Kama z Konradem.
-Chcielibyśmy Was zaprosić na nasz ślub Tu macie zaproszenia.- powiedziałam wręczając im zaproszenia.
  Kama z Konradem podnieśli się energicznie.
-Aa z Tobą chciałabym się wreszcie pogodzić.- powiedziałam do Karoliny
-Ok. Zgoda! Przepraszam- powiedziała z trudem Kama. Potem przytuliłyśmy się jak dwie najlepsze przyjaciółki.
   Następnie podziękowali nam za zaproszenia i poszliśmy dalej. weszliśmy na chwilę do sypialni.
-Daniel , jest sprawa-- zaczęłam mówić.
-No?- zapytał
-Wiesz, że poznałam cały Afromental i czy mogłabym ich zaprosić na ślub, bo już zrobiłam zaproszenia.
-Ok- zgodził się Daniel
-Nie obrazisz sie jak pójdę do nich sama?
-Nie.
 

*************************************************************************


Po długim czasie wszystkie zaproszenia były już rozdane. Zostało jeszcze tylko 7, dla chłopaków z Afromental. Była 21:00, gdy podjechaliśmy pod akademik.
-To ja wysiadam- powiedział- Za ile wrócisz?
-Nie wiem- odpowiedziałam
-Ok To pa!-
-Nara!
  I Daniel wysiadł z samochodu. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę domu Łoza. Potem pojadę do reszty.
 Jestem pod domem Wojtka. Bardzo jestem ciekawa jak zareaguje na to, że wychodzę za mąż za faceta, którego nie kocham. Wolałabym być z Łozem małżeństwem, ale niestety tak nie jest. Nie wiem czy dobrze robię. Przecież Łozo, znów może popełnić samobójstwo, ale tym razem nie przeżyć. Nie chcę, aby ktoś prze zemnie cierpiał. Nie wiem czy dobrze robię.....  Weszłam  przez furtkę, która była otwarta. Stanęłam przy drzwiach wejściowych. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po krótkim czasie Łozo otworzył mi drzwi.
--Hej- przywitał się, całując mnie w usta
-Siema.- powiedziałam
-Wchodź- usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
-Już się boję.
-To poważna sprawa- wstałam i wyciągnęłam zaproszenia z torby.- Chciałbym Cię.... zaprosić na mój ślub
   Spojrzałam na Łoza. Na jego policzkach pojawiły się łzy.
 Na­wet, jeżeli wszys­tkim cze­go prag­niemy jest powrót ukocha­nej oso­by, a nie jest to możli­we, to możemy po­ruszyć niebo i ziemię a i tak nic to nie da. Do­piero po pew­nym cza­sie pow­sta­nie w nas coś, co po­mimo miłości nie będzie chciało już powrotu.  teraz sobie uświadomiłam, że nigdy nie będę z Łozem.... ;(

piątek, 30 sierpnia 2013

Rozdział 24 Będzie ślub

  Po tych słowach pożegnałam się z Igą. Uświadomiłam sobie, że bardziej kocham Łoza. Najbardziej go na świecie kocham.  Połowa moich marzeń już się spełniła, lecz druga połowa, na zawsze pozostanie w moim sercu. Niektórzy ludzie mówią " spełniajcie marzenia" Ok... A co jeśli ty jesteś moim marzeniem  i mnie nie chcesz? To co wtedy robić? Załamać sie? Cierpieć?


Weszłam do swojego mieszkania. Daniel robił śniadanie, a właściwie to już je skończył
-Zrobiłem śniadanie- powiedział Daniel, gdy weszłam do kuchni
-O jak miło- powiedziałam sztucznie się uśmiechając.
-Oraz napisałem też listę gości na wesele od mojej strony
-Ok. Dziś musimy wybrać obrączki, tort, suknie ślubną, a ja zrobię listę gości od mojej strony. A co z zaproszeniami?
-Jak zjesz śniadanie to się zaraz za to weźmiemy
-Okay.
-To smacznego!
-A ty nie jesz?
-Jadłem, ja znajdę katalogi,'
-Ok.
   I Daniel poszedł do sypialni. Zjadałam przez niego przygotowane śniadanie, czyli kanapki z pomidorem, szynką, papryką. Daniel bardzo dobrze gotuje.
  Minęło 15 minut. Poszłam do Daniela do sypialni.
-I co masz te katalogi?- zapytałam
-Tak siadaj.- powiedział
-Spoko. To od czego zaczynamy?
-Może od obrączek?
-OK.
  I zaczęliśmy ogląda katalogi z obrączkami. Po dość długim czasie zdecydowaliśmy się na tą obrączkę:
Potem zabraliśmy sie do oglądania sukni ślubnych, butów, garniturów. A potem do dekoracji na wesele itp. Po długich 6 godzinach wszystko mieliśmy już ustalone. Teraz tylko trzeba wszystko zamówić. Daniel oznajmił, że to zrobi jeszcze dziś wieczorem. Podziękowałam mu i weszłam do salonu. Zastałam tam niemiłą niespodziankę, ponieważ na kanapie siedziała sama Kama, ciągle zdenerwowana na mnie, choć to ja powinnam  być na nią wkurzona, ale nie potrafię być taka wredna jak ona. Gdy mnie zobaczyła, zaczęła się wykrzywiać i robić głupie miny. Postanowiłam się do niej nie przysiadać. Poszłam do kuchni napić się czegoś. Była tylko woda gazowana i sok wiśniowy.

 Nie rozumiem dlaczego  niektórzy ludzie robią wszytsko na odwrót. Zamiast cieszyć się- zazdroszczą , zamiast kochać- zdradzają..
  TAKĄ  SOBIE SUKNIĘ ŚLUBNĄ

WYBRAŁAM:

 tAKI TORT WESELNY:
TAKIE BUTY:
- BĘDĘ MIEĆ TAKĄ FRYZURĘ:
PEREŁKA:
CZUJĘ SIĘ TOTALNIE BEZNADZIEJNIE, BO TAK CHOLERNIE MARYNUJĘ SWOJE ŻYCIE, BO KOCHAM KOGOŚ Z KIM NIGDY NIE BĘDĘ, BO CZEKAM NA COŚ CO NIGDY NIE NASTĄPI, BO ŻYJĘ NAIWNĄ NADZIEJĄ, BO TĘSKNIĘ ZUPEŁNIE BEZNADZIEJNIE, BO CIĄGLE JESTEM SMUTNA, BO ZA DUŻO PŁACZĘ, BO CHCIAŁAM BYĆ SZCZĘŚLIWA WŁAŚNIE Z NIM..
p




PROSZĘ KOMENTUJCIE!!! TO DLA MNIE WAŻNE! KOMENTUJCIE...


Rozdział 23- nie wiem czy chcę

  Zamurowało mnie... Nie wiedziałam co powiedzieć. Nie chciałam być z nim jako małżeństwo.  Kochałam bardziej Łoza, niż Daniela. Nie wiem czy jeszcze kocham Daniela... Ten związek już nie ma sensu... Spojrzałam Danielowi prosto w oczy. Wyciągnęłam papierosa . Zapaliłam. Patrzyłam prosto przed siebie na przejeżdżające szybko samochody... Na idących ludzi. Smutnych i szczęśliwych.... Widziałam też płaczącą dziewczynę.. najgorsze co może być na świecie to doprowadzenie do płaczu. Usta mogą kłamać. Ale oczy nigdy. Nigdy nie powstrzymamy płaczu...
-Dlaczego nic nie mówisz??- zapytał Daniel
-A co mam powiedzieć?- pytałam wypuszczając dym od papierosa.
-Czy się zgadzasz,
-Zapłaciłeś już za wszystko?
-Tak
-Skąd miałeś kase?
-Z konta
-Ile?
-30 tysięcy.
-Dużo.
-Wiem, zgadzasz się?
-Jak już wszystko gotowe nie mam innego wyboru.
-Nie cieszysz się z tego?
-Zrobiłeś to beza mojej zgody.
-Przepraszam.
-Kiedy ten termin?
-23 lipca. Wybierzemy zaproszenia?
-Tak. To już za niecały miesiąc przecież. Suknie ślubną muszę kupić.
-Proszę Cię uśmiechnij się!
-Y.... Musimy obrączki wybrać.
-Mam już katologi z obrączkami i sukniami ślubnymi.
-Skąd?
-KUpiłem
-Dlaczego zrobiłeś coś bez mojej wiedzy?
-Dzwoniłem. Nie odbierałaś.
-Widocznie nie mogłam. Trzeba było poczekać na mnie z tą decyzją, aż wrócę.- pociągnęłam za klamkę, aby wejść do salonu.
-Gdzie idziesz?
-Pomyśleć
-aLE CHYBA się nie wycofasz?
-Nie wiem- odparłam i wyszłam z balkonu
   Daniel  został sam na balkonie. Konrad poszedł porozmawiać do sypialni z Kamą. Dochodziły stamtąd różne krzyki kłótni. Coś się rozbiło. Nie chciałam tego słuchać, więc poszłam do Igi.. Myślałam nad tym całym ślubem. Nie chciałam wyjść za Daniela,tylko za Łoza. Trudno jest czekać na coś, co wiesz, że może nigdy nie nastąpić, ale jeszcze trudniej zrezygnować z tego, że to wszystko czego pragniesz...

Zadzwoniłam dzwonkiem do Igi.
-Hej- przywitałam się, gdy otworzyła drzwi
-O siemanko! Jak ja Cię dawno nie widziałam.- zdziwiła się Iga
-No! Mogę wejść?
-Tak, pewnie- otworzyła na całą szerokość drzwi Iga.- Chodź do salonu.
-Dzięki
-Napijesz się czegoś?
-Kawę. A gdzie reszta?
-Nie wiem właśnie
-A jak Przemek zareagował na wiadomość, że jesteś z nim w ciąży?
-Ucieszył się bardzo.
-To teraz żyć nie umierać!
-No! A jak u Ciebie?
-Nie za dobrze..
-Zdradzisz coś więcej?
-Daniel zarezerwował termin ślubu bez mojej zgody.
-Co?
-To co słyszałaś...
-Na prawdę nic Ci nie powiedział?
-Nie,
-To co teraz zrobisz?
-Nie mam wyboru i muszę za niego wyjść.
-A co na to Łozo?
-Nie wiem. Jak już będą zaproszenia, to wtedy mu powiem.
-Chcesz tego?
-Ale czego?
-Wyjść za Daniela.
-Szczerze?
-TAk.
-Wolałabym być z Łozem małżeństwem.
-Kochasz Daniela?
-Troche.
-To nie możesz być z kimś kogo nie kochasz. Przecież w Łozie mogłaś się tylko zauroczyć.
-Dlaczego tak sądzisz?
-Bo miłość zaczyna się po dwóch miesiącach.
-Taaa. A ty w którym tygodniu jesteś w ciąży?
-Dziś mija miesiąc.
-To dokłAdnie za osiem miesięcy będziesz zajmować się swoim dzieckiem. A Przemek się tu przeprowadza?
-Tak
-Kiedy?
-Za miesiąc już tu będzie mieszkał.
-Fajnie. A wy już planujecie ślub?
-Powoli.
-Na ile studia przerywasz?
-Może na 2 lata może nawet na 3.
-Ok kiedy?
-Od tego roku.
-Będziesz tęsknić?
-Za czym?
-Za imperami, za koxami, randkowaniem, za przyjaciółmi.
-Będę, a wiesz co jest najgorsze?
-Co takiego?
-Że już nigdy nie będę mogła uczestniczyć w studiach z Wami... Was już nie będzie- poleciała jej z oczu łza.
-Ale na razie jeszcze jesteśmy.
-Co ja będę robić, gdy wy pójdziecie na studia?
-Nie wiem
-Wracacie późno, wychodzicie wcześnie. JUż za tym tęsknię..
-Może nie będzie, aż tak źle. A nie myślałaś nad tym, aby zamieszkać u swoich bliskich?
-Nie. Chodź może przeprowadzę się do mojej cioci.
-Czyli już Ciebię nie będzie?
-Będę blisko.
-Ale już tu nie wrócisz jak my będziemy.
-Czasem tak bywa.
-Głupio bywa
-No..
-Za ile to wesele?
-23 lipca.
-Troche szybko.
-Trochę?
-No dobra! Za szybko!
-No...
-A z kim chciałabyś być bardziej z Łozem czy z Danielem
-Trudne pytanie. Poradź mi!
-HM.... kto Ci się bardziej podoba?
-Oba.
-No, a do którego się już przyzwyczaiłaś?
-Do Łoza. Ale wybrać Łoza czy Daniela?
-Łoza
-Dlaczego?
-Bo jeśli naprawdę kochałabyć Daniela, nie zakochałabyś sie w Łozie.


czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 22- Czas wracać

  Wczesnym rankiem  musiałam wracać do akademiku. Na pożegnanie, dałam Wozzowi długiego, namiętnego całusa. Zamówiłam taxówkę. Ruszyliśmy w stronę akademiku.
   Zapłaciłam za taxi. Wysiadłam. Spojrzałam na balkon, czy przypadkiem nie stoi tam Kama. Nie było jej tam. Padał deszcz. Szybko udałam się do windy. Ruszyła. Po chwili byłam już przed drzwiami od mieszkania. Zapomniałam kluczy, więc niechętnie zadzwoniłam do mieszkania. Usłyszałam kroki. Powoli otworzyły się drzwi.
-Hej- przywitałam się z Konradem
-Siema! Jak ja Cię długo nie widziałam! - cieszył się Konrad
-Śpią wszyscy?
-Kama, tylko śpi. Była wczoraj na imprezie u koleżanki.
-A ty byłeś?
-Wieczór panieński.
-OO! Opowiadała jak było?
-Nie, wróciła o 4 nad ranem i od razu poszła spać.- usiedliśmy na kanapie.
-Aha. JAK myślisz? Daniel się bardzo wkurzy, że mnie tyle nie było?
-Dziś jeszcze się uśmiechnął.
-Chociaż tyle.
-Za chwile powinni wrócić z zakupów. Jadłaś śniadnię?
-Nie.
-To jak przyjadą z zakupami ro Ci zrobię.
-Ok
-A tak w ogóle to gdzie byłaś?
   Wtedy wstałam z fotela i szepnęłam do Konrada:
-U Łoza
-Dwie noce?- zdziwił się
-No- powiedziałam lekko się uśmiechając.
-Wiesz ty jesteś taka...
  Nie dokończył, ponieważ do mieszkania wszedł  Daniel i reszta. Stanął jak wryty gdy mnie zobaczył.
-Alex?- zapytał zszokowany
-Jak widać- oznajmiłam z uśmiechem wstając.
-Alex!- krzyknął teraz Daniel, przytulając mnie
  Zaczęłam go mocno przytulać, lecz to szczęście nie trwało zbyt długo, ponieważ z sypialni wyszła rozkapryszona Kama.
-Co tu się dzieje?- zapytała zaspana z wściekłością.
-Nic- odpowiedział Konrad
 Karolina rzuciła na mnie szybkie spojrzenie.
-A co ona tu robi?- zapytała złośliwie Kama
-Stoję, nie widzisz?- zapytałam złośliwie
-Bądź tu sobie, ale nie rób takiego hałasu. Ludzie chcą spać.
-Normalni ludzie o tej godzinie są w pracy.
-Dobra nie kłóćcie się- przerwał Nam Konrad
  Patrzyłam złośliwie na Kamę. Zaśmiała się okrutnie.
-Żal mi Cię!- powiedziała na koniec, udając się do swojej sypialni.
-Zaraz zobaczysz- chciałam ją uderzyć, ale Daniel mnie przytrzymał
-I jak tam było u BARUSIA? Buzi buzi? Jesteś skończoną suką!- krzyknęła Kama
-Zamknij morde!!- podszedł do niej Konrad
  Karolina zrobiła takie wielkie oczy, jak nigdy. Spojrzała jakby błagalnie, ale za jednym razem z wściekłością na Konrada! Odwróciła się szybko i weszła do sypialni, trzaskając przy tym drzwiami.. Usiadłam na kanapie z założonymi rękami. Potem przysiedli się do mnie chłopaki i Monika oraz Kaśka, które wszystko widziały. Po długiej ciszy, odezwałam się pierwsza.
-Dlaczego ona mi to robi?
-Nie wiem- odpowiedziała Kaśka
-Może Ci zazdrości?- zapytała Monika
-ALE JA mam przecież ciężkie życie.- wypierałam się
-Najwyraźniej ona tego nie rozumie- powiedział Daniel
-Co ja jej takiego zrobiłam?- zapytałam płacząc
-Nic- odpowiedział Konrad- Nie płacz...
-Nie może się raz obyć bez problemów?- pytałam
-Z tego co wiem.. to zawsze są problemy- powiedziała Monika.
-A jak Iga?- zapytałam
-Aa co jej się stało?- zapytał Daniel
  Czyli Iga nikomu nie powiedziała, że jest w ciąży.
-Iga jest w ciąży- powiedziałam powoli
   Zapadła cisza. Nikt nie mógł w to uwierzyć.
-To może chodźmy jej pogratulować?- zaproponowała Monika
-Ok-zgodziliśmy się wszyscy
-Ja zostanę. Muszę pogadać z Alex w 4 oczy,- powiedział Daniel
  I wyszli.
-Chodźmy na balkon- powiedział Daniel, ciągnąc mnie za rękę.
  Poszłam na balkon bez żadnych zaprzeczeń.
-To co mi chciałeś powiedzieć?- zapytałam
-Usiądź. To będzie bardzo ważne. Zrobiłem coś bez twojej zgody- powiedział
-Co takiego?
-Gdy poszłaś na dwa dni gdzieś, to ja wtedy... poszedłem do kościoła i do domu weselnego zamówić ślub i wesele. Będziesz moją żoną, już niedługo...
             A teraz już idę i nie będę dodawać dziś rozdziałów, ponieważ idę do koleżanki. Jutro jak wrócę siadam i piszę dalej. Mam nadzieję, że wam się spodobało. kOMENTUJCIE! TO DLA MNIE BARDZI WAŻNE:) I CHCĘ DODAĆ, ŻE JAK PISAŁAM NIEKTÓRE ROZDZIAŁY TO RYCZAŁAM, WIĘC KTO PŁAKAŁ NA CZYTANIU MOJEGO BLOGA, MOGĘ POCIESZYĆ, ŻE NIE BYŁ SAM! I NA KONIEC MÓJ ULUBIONY CYTAT EMINEMA POZDRO ALEX :)

Rozdział 21 Łozo wychodzi ze szpitala

Jest 7 rano. Obudził mnie budzik. Baron go wyłączył. W pierwszej chwili miałam już powiedzieć " DZIEŃ DOBRY ŁOZO", ale potem zaczęło mi się wszystko przypominać. Byłam goła.
-Hej- odwróciłam się w stronę Barona
-Siemanko- przywitał się, całując mnie w policzek.
-Wstajemy? Obiecaliśmy Łozowki, że go z samego rano ze szpitala odbierzemy.
-Ok. To ja idę się ubrać i przygotuję śniadanie.
  I wstał.  Wyszedł z pokoju się  ubrać do łazienki. Ja sięgnęłam po swoje ubrania, które walały się po całym pokoju.
   Ubrałam się. POTEM poszłam do łazienki się uczesać i się umalować. Miałam kilka kosmetyków w torebce. Trwało to 30 minut, ponieważ postanowiłam się jeszcze umyć. Następnie zeszłam na dół do kuchni, gdzie był Baron.


*********************************************************************

Jesteśmy już w samochodzie z Baronem. Ruszyliśmy w stronę szpitala.
-Mam do Ciebię prośbę- powiedziałam
-No mów- powiedziała BARON
-Możesz mnie pierw zawieść do akademiku, bo muszę się przebrać.
-Ok, nie ma problemu. Ile Ci potrzeba czasu?
-30 minut.
-Dobra, ja za ten czas skoczę do sklepu.
-Dziękuję.
  Podziękowałam mu. Ruszyliśmy w kierunku akademiku.

*******************************************************************


Byłam już na górze w akademiku. Otworzyłam drzwi od mieszkania. Zdawałam sobie sprawę, ile teraz pytań mnie będzie czekać, od strony Daniela. Kamy. Weszłam.  Udałam się od razu do sypialni. Daniel jeszcze spał. Jakie to szczęście! Ni musiałam spowiadać mu się z tego co robiłam. Wzięłam ubrania z szafy. Potem poszłam się przebrać.
  Dokładnie po 30 minutach stałam przed akademikiem. Baron już na mnie czekał czarnym BMW. Wsiadłam trzaskając drzwiami.
-To jedziemy po ŁOZA- oznajmił Baron
-Ok- powiedziałam
  Spojrzałam jeszcze przez szybę od samochodu. Zauważyłam Kamę, która stała na balkonie. patrzyła na mnie. W ręcę trzymała kubek kawy. Nie uśmiechnęła się. Wręcz przeciwnie. Widać było, że jest na mnie wkurzona. No, ale przecież każdego nie da się zadowolić. Porozmawiam z nią, gdy tylko załatwię wszystkie swoje sprawy. Było ich dość dużo. Nie ukrywam
  Baron zauważył, że dość długo patrzyłam się w jeden punkt.
-Co tam zauważyłaś- zapytał z uśmiechem
  Nie usłyszałam. Zamyśliłam się. Baron powtórzył pytanie
-Aalexx? Halo? Co tam zauważyłaś?
-A nic ciekawego?- oznajmiłam
-Skoro to nie było nic ciekawego, to dlaczego się, aż tak długo tam patrzyłaś?
-Później Ci opowiem
-Jak wolisz.


***********************************************************************

 Po 15 minutach byliśmy pod szpitalem, gdzie leżał Łozo. Nie mogłam się już doczekać, gdy go zobaczę. Otworzyłam drzwi od szpitala. Patrzyłam prosto przed siebie, gdy nagle usłyszałam głos zza siebie:
-Alex,  Baron! Tu jestem!- powiedział ŁOZO
  Odwróciłam się. Baron bardzo ucieszył się na widok Łoza.
-Hej skarbie!- podeszłam do Łoza i pocałowałam go namiętnie w policzek. On rzucił torbę na podłogę i mnie objął.
-Tęskniłem za Tobą- powiedział Łozo
-Ja za Tobą też- przyznałam się.
-Siema Łozo- powiedział Baron
-Hej!- powiedział Łozo
-To co ruszamy?- zapytałam
-Pewnie! Nie zamierzam tu dłużej siedzieć- powiedział Łozo, biorąc torbę w rękę.
  I poszliśmy w stronę samochodu Barona.
  Łozo siadł na tylnym siedzeniu.. Ja z Baronem siedliśmy na przodzie.
-Mogę zapalić papierosa?- zapytałam Barona gdy ruszyliśmy
-Możesz, tylko otwórz szybę- zgodził się Baron
  Wyciągnęłam z torby papierosy. Wzięłam tylko jednego. Gdy skończyłam palić, znowu zaczęłam się dusić. Z dnia na dzień był coraz gorszy kaszel.
-Alex..  co Ci jest?- zapytał łapiąc mnie za rękę Baron
-Za... krztusiłam się- z trudem powiedziała,, dusząc się.
-Wczoraj też się dusiłaś- powiedział Baron
-Zwykły kaszel Zaziębiłam się.- powiedziałam
-No nie wiem. Może powinnaś iść do lekarza?- zapytał Łozo
-Nie- zaprzeczyłam i znowu zaczęłam się bardzo dusić.
-Wysiadamy. Musi zbadać Cię lekarz- upierał się Łozo
-Nie, ale obiecuję, że jeśli mój stan się pogorszy to pójdę do lekarza.- zgodziłam się,
-No ok- powiedział Łozo
  Baron ruszył dalej. Jechaliśmy w stronę domu Wojtka.
                                             W DOMU
-To mamy cały dzień dla siebie- ucieszyłam się
-NO!!! Pójdę do łazienki i zaraz do Ciebie przyjdę!- powiedział Łozo
-Ok- zgodziłam się- Ja za ten czas przygotuję coś do jedzenia. Bo na pewno nie tknąłeś szpitalnego żarcia!
-Znasz mnie- uśmiechnął się Łozo i pocałował mnie w policzek
  Potem ruszył w stronę łazienki.  Ja natomiast wyjęłam z lodówki jakieś rzeczy, alby zrobić obiad. NIE umiałam zbyt dobrze gotować, ale nie było najgorzej.
  Minęło 0.,5 godziny. Łozo wrócił z łazienki, a ja ugotowałam już prawie obiad. Nakryłam do stołu. Pomógł mi przy tym głodny Łozo. W końcu obiad się ugotował i ... zasiedliśmy do stołu. Jak rodzina.

********************************************************************


 Ten dzień minął bardzo przyjemnie. NIe mogło obejść się bez wygłupów oraz naszych czułości! <3 Z ŁOZEM CZUŁAM SIĘ JAKBYM BYŁA W NIEBIE.
  Postanowiłam zostać na noc, która była bardzo przyjemna :)

Rozdział 20- NIE UMIEM PRZESTAĆ

 Gdy wyszliśmy ze szpitala, wsiedliśmy do samochodu Tomsona, który go prowadził.
-Baron, mogę się u Ciebie na noc zatrzymać?- zapytałam
-Tak, pewnie! A co powiesz Danielowi?- martwił się Baron
-Nie wiem. Coś wymyślę!
-Tomson, mógłbyś zatrzymać się pod sklepem?- poprosił Baron
-Jasne. Tan naprzeciwko może być?- zapytał Tomson wskazując na sklep, który był naprzeciwko
-OK- odpowiedział bARONN.
 Tomson zatrzymał się pod wskazanym sklepem. Baron wysiadł. Wróci za 15 minut. Zostałam z Tomkiem sama.
-Zazdroszczę Twojej dziewczynie.- powiedziałam bez zastanowienia
-Czemu?- zapytał ze zdziwieniem Tomson, lekko się przy tym uśmiechając.
-Może to zabrzmi głupio, ale nie będę kłamać. ONA... ona Cię może pocałować.
  Zapadła cisza. Miałam wyrzuty sumienia, że to powiedziałam.
-NIC Nie mów- powiedziałam do Tomasza
-Powiem. Przecież ty też to możesz zrobić, znaczy się, możesz mnie pocałować.- oznajmił patrząc się na kierownicę Tomson
-Zawsze chciałam to zrobić.
-Teraz możesz
   Po tych słowach pocałowałam go namiętnie w uta. Potem.... zaczęliśmy się całować.
-Dzięki- powiedziałam
-Ale za co?- uśmiechnął się Tomson
-Za to co przed chwilą się stało.
-Tylko o tym co tu zaszło, nikt nie może się dowiedzieć.
-JAsne.
    I sięgnęłam do kieszeni po papierosa. Zapaliłam
-Chcesz?- zapytałam Tomsona
-Możesz dać- zgodził się.
  Podałam, więc Tomsonowi papierosa. Zaraz potem wrócił Baron z zakupami.
-To co jedziemy?- zapytał Baron.
-Tak- oznajmił Tomson, zapalając samochód.
-Ej poczekajcie. Daniel dzwoni- powiedziałam
-Hallo?- zapytałam
-No hej! Gdzie jesteś?- zapytał Daniel
-Nie wrócę dziś na noc.
-Dlaczego?
-Wydarzyło się coś bardzo strasznego!
-Co takiego?
-Długa historia, opowiem Ci jak wrócę.
-Tylko mi nie romansuj.
-Nie mam zamiaru Pa!
-PA!
  I się rozłączyłam. Ruszyliśmy.
-Co tyle zakupów zrobiłeś?- zapytał Tomson
-Kolację będę robić. Idziesz?- zapytał Baron
-Chciałbym, ale nie mogę. Moja dziewczyna już za mną kilka razy wydzwaniała. INNYm razaem- odmówił Tosmon
-ok- zgodził się BARON
  BYło jeszcze dość widmo, dgy dojechaliśmy do domu Barona.
-Dzięki za podwózkę- powiedziałam
-Nie ma za co -powiedział Tomson
-Pa- powiedziałam razem z Baronem
-Pa- odpowiedział Tomson
 Potem weszłam z Baronem do jego domu. Położyłam torbę w salonie na fotelu,  a następnie usiadłam na kanapie.
-Ale jestem zmęczona!- powiedziałam
-To idź spać, a ja zrobię kolację, a jak będzie gotowa to CIĘ obudzę- zaproponował Baron
-Pomogę Ci
-Nie! Ty do mnie przyszłaś! Jesteś gościem. Połóż się i odpocznij.
-Dzięki.
  I położyłam się na kanapię. Baron robił kolacje. Chciałam się trochę ODSTRESOWAĆ. poszłam więc po cichu do łazienki. Wyjęłam z torby strzykawkę. Z heroiną. Wstrzyknęłam ją sobie. Odpłynęłam jak zwykle. Śniło mi się , że rozmawiam z pewną dziewczyną. Nie widziałam jej twarzy, ponieważ siedziała tyłem. Mówiła, że nie powinnam być z Łozem, nie powinnam przyjaźnić się z Baronem i Tomsonem, nie powinnam być sławna. Nie zasługuje na to . Powinnam być skromną dziewczyną. Być z porządnym chłopakiem i tylko jego kochać...
  Obudziłam się. Poszłam do salonu. Baron nawet nie zauważył, że mnie nie było. Miałam już tego wszystkiego dość. Myślałam nad tym snem. A jeśli ta dziewczyna miała racje? Są 100 razy ładniejsze ode mnie dziewczyny. Ta dziewczyna co mi się śniła miała racje. Usiadłam na kanapie.
  Z kuchni dochodziły zapachy gotowanej przez Barona kolacji. W tle słychać było muzykę z radia. Sprawdziłam, czy ktoś do mnie nie dzwonił na telefon. Nikt. Nie chciało mi się spać. Nie chciało mi się nawet marzyć... a może dlatego, że jest tak dobrze, że moje marzenia nie mogą być lepsze od rzeczywistości? Nie wiem. Na dworze panował już wieczór. Na niebie świeciły już gwiazdy. Teraz ktoś na świecie umarł. Ktoś się rodzi. Bierze ślub. Sięgnęłam do torebki po paczkę papierosów. Zapaliłam. Zastanawiało mnie co robi Tomson. Jak czuję się po pocałunku.
  Ja już chyba więcej ludzi nie mogę zdradzić.
  Po 10 minutach przyszedł Baron. Kazał mi iść do jadalni. Dał mi rękę, ponieważ nie chciało mi się samej wstać. Szybkim krokiem ruszyłam z Baronem do jadalni.
-Siadaj- odsunął mi krzesło.
-Dzięki- usiadłam
   Na stole były różne potrawy. Wszystko wyglądało  smakowicie. Na środku stały świece i wino, które nadawało tej kolacji romantyczny nastrój.
-I jak to wszystko wyszło z wyglądu?- zapytał mnie Baron, jakbym była jakąś ekspertka.
-Wielki szok.! Trudno uwierzyć, że sam to wszystko zrobiłeś- powiedziałam trochę zszokowana, lecz się uśmiechałam
-No to smacznego!
  I zaczęliśmy jeść. Było PYSZNE! Baron ma wielki talent do gotowania. Po jednej godzinie zjedliśmy. Wybiła 22:30. Poszłam z Baronem oglądać film romantyczny pt " PAMIĘTNIK" Wzięłam popcorn, który stał na blacie kuchennym. Baron wziął piwo i pepsi ze szklankami. Usiadłam na miękkiej kanapie. Baron włączył telewizor. Film zaczynał się z reklamami. Trzeba było poczekać 5 minut.
-Kim chciałabyś być?- zapytał przerywając ciszę Baron
-Mogę być wszystkim... Tylko nie umiem być sobą.- odpowiedziałam
-To teraz kim jesteś?
-Dziewczyną, która nie zasługuje na siedzenie z Baronem.
-Dlaczego uważasz, że na to nie zasługujesz?
-Po tym wszystkim co zrobiłam ludziom nie zasługuję nawet na życie.
-Nie mów tak! Przecież nikogo nie zabiłaś!
-Ale bardzo mocno zraniłam.
-Pobiłaś kogoś?
-NIE. ALE ZRANIŁAM ICH SŁOWAMI
-Mnie nie zraniłaś
-Bo mi na Ciebie zależy.
  Wtedy Baron mnie przytulił.
-Wzajemnie- odparł
  Uśmiechnęłam się.
-Zażywasz heroinę?- zapytał Baron
-Co?
-ŁOZO mi kiedyś mówił, że z twojej torby wyleciała kiedyś strzykawka z heroiną...
-Tak, biorę.
-NIE BOISZ Się, że umrzesz?
-Staram się o tym nie myśleć.
-I co? Wychodzi Ci?
-Niezbyt.
-Masz dużo do stracenia.
-Wiem
-Chyba nie chcesz tego stracić?
-A ty jakbyś miał coś cennego, coś jedynego na świecie to chciałbyś to stracić?
-NIE.
-Masz odpowiedź na moje pytanie.
   Zaczęłam się dusić. Trwało do 2 minuty.
-Od dawna tak się dusisz?- zapytał przerażony Baron
-Od tygodnia...- powiedziałam- MARTWIE SIĘ TROCHĘ
-Idz do lekarza!
-Pójdę.
-Kiedy?
-NIE DŁUGO!- UŚMIECHNĘŁAM SIE
   Baron pocałował mnie w policzek.
-Aa to za co?- zapytałam
-Za to, że jesteś- powiedział Baron- Muszę Ci coś powiedzieć.
-Mów.
-Niektórzy ludzie mówią, że żałują, że mnie znają, ale przecież ja też ranię. Fani lubią tylko posłuchać jak gram. Aa czy pomyśleli, że ja nie mam łatwego życia? Mówią, że mnie kochają. A trzeba kogoś znać, żeby go darzyć takim uczuciem. Oni parę razy w TV mnie zobaczą. Tyle razy myślałem o opuszczeniu Afomental, ale teraz wiem dobrze, że tego nie zrobiłem
-Aa dlaczego?
-Bo wtedy nie poznałbym Ciebie <3
  Spojrzałam w TV. Film się załadował. Wtuliłam się jeszcze bardziej do Barona.

*****************************************************************

 Jest 1 w nocy. Obejrzeliśmy cały film. Nie chciało mi się wcale spać.
-To co teraz  robimy?- zapytałam
-Nie wiem. Trzeba by było przed 8 wstać- powiedział Baron
-To idziemy na górę?
-Tak
  Zaczęłam iść po schodach.
-Dasz mi jakąś koszulę do spania?- zapytałam
-Już o tym wcześniej pomyślałem. Leży na krześle- wskazał na krzesło, na którym leżała koszula
-Gdzie idziesz?
-Do salonu.
-Coś tam zostawiłeś?
-Nie. Idę tam spać.
-Myślałem, że będziesz ze mną spać.
  Stanął. Spuściłam wzrok na podłogę.
-Chcesz, abym tu z Tobą spał?- zapytał Baron robiąc krok w moją stronę
-A jak myślisz?- zapytałam
-Chyba tak.
-Czego chce najbardziej dziewczyna na świecie od chłopaka, którego kocha?
-Chyba tego.
  I Baron się przybliżył. Lekko mnie objął. Przeszedł po mnie lekki dreszczyk miłosny. Spojrzałam mu głęboko w oczy.
-Nie mogę tego zrobić.- powiedziałam odwracając głowę.
-Dlaczego?- zapytał Baron
-Zdradzę Łoza.
-Przecież z nim nie jesteś.
-Ale z tego co wiem to jestem zaręczona z Danielem
-Czyli to prawda..
-Co prawda?
-Że prawie zawsze zakochujemy się w osobach, które mają nas kompletnie w dupie.
-Nie mam Cię w dupie
-Ale tak się zachowujesz jakbyś miała.
-Jeśli tak to odczuwasz to przepraszam.
-KOchasz mnie jeszcze?
-Jakbym Cię nie kochała, to chciałbym, abyś poszedł spać do salonu?
-Nie,
-Obiecasz mi coś?
-Zależy co.
-Tak czy nie?
-Tak
-Uciekniesz kiedyś ze mną?
-Ucieknę, ale teraz niech się dzieje co chce,
   I Baron mnie zaczął całować.
ZROZUMIAŁAM, ŻE KAŻDA CHWILA TO SZANSA, ABY COŚ ZMIENIĆ...
 A teraz prośba do WAS! JEŚLI WAM SIĘ TO SPODOBAŁO TO KOMENTUJCIE!! PROSZĘ TO DLA MNIE WAŻNE!



środa, 28 sierpnia 2013

Rozdział 19- Szczęście!

 Czekałam.., Aż wreszcie stało się coś co było cudem! Łozo powiedział cichym głosem:
-Alex...
  Wtedy myślałam, że ja jestem także w niebie, ale nie. Odwróciłam się przerażona:
-Łozo?- zapytałam niedowierzająco
-Widziałem to wszystko. Widziałem niebo.. Był tunel, a w nim światło. Nie chciałem iść do nieba. Prosiłem o jeszcze jedną szansę i ją dostałem!- powiedział
  Wiem.. wygląda to jak bajka, ale to jest prawda!
-Łozo!- rzuciłam się do niego na łóżko! Przytuliłam go tak mocno jak umiałam
 Lekarze osłupieli. Nie wierzyli własnym oczom. I znowu zaczęłam płakać! To były ŁZY SZCZĘŚCIA!
 Położyłam się na łóżku, obok Łoza. Na sale wszedł Baron wraz z Tomsonem.
-Łozo?- jęknął  Baron
-Jak widzisz- powiedział Łozo
-Żywy Łozo!- ucieszył się  niezmiernie Tomson
 Chłopaki podeszli do Łoza i zaczęli go przytulać.
-Stary, myślałem, że już odpłynąłeś.- przyznał Baron
-Witaj pośród żywych - powiedział uśmiechnięty Tomson
-Dlaczego popełniłeś samobójstwo?- zapytałam
-Straciłem Cię- powiedział Łozo
 Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-A teraz chcesz żyć?- zapytałam
-Jeśli będziesz przy mnie- odpowiedział Wojtek\
  Wstałam z łóżka.
-To będziesz ze mną?- zapytał Wozz
-Pogadamy w domu- odpowiedziałam
-Lekarz!- zawołał Łozo
-Słucham- zapytał lekarz
-Kiedy mnie wypiszecie?
-Dziś lub jutro. Zależy od pana stanu.
-Dziś. Chciałbym nacieszyć się...
  I wtedy Łozo zaczął sie bardzo dusić.
-Sam pan widzi. Wypiszemy pana jutro- oznajmił lekarz.
-Dobrze- zgodził się niechętnie Wojtek
  Lekarz wyszedł z sali. Cieszyłam się, że Łozo przeżył. Kocham go! <3 Jak nikogo! Teraz wszystko jest takie piękne, chociaż przed chwilą Łoza tu na świecie nie było... Wiem jak to brzmi. Jak coś nieprawdopodobnego. Ale to jest rzeczywistość. Jednak cuda się zdarzają. Rzadko, ale są. Tak blisko jest szczęście, ale i okrutna śmierć.
-Idź już - powiedział Łozo- Jesteś zmęczona.
-Dla Ciebie wszystko wytrzymam- odpowiedziałam- Przywieść Ci jakieś rzeczy?
-A to nie będzie dla Ciebie problem?
-Nie! To przywieść Ci?
-TAK. Szczoteczkę, pastę do zębów, piżamę i jak znajdziesz to jakieś ciuchy i majtki i skarpetki.
-Spoko To jadę- pocałowałam go w policzek.- Baron jedziesz ze mną?-
-TAK. Tomson zostań ok?- powiedział Baron
-Ok- zgodził Sie Tomson


                                    *************
Wsiadłam do samochodu Tosmona wraz z Baronem. Baron prowadził. Nie mogłam dojść do siebie po tym co się przed chwilą stało.
  Po 10 minutach byliśmy przed domem Łoza.
-Poczekaj tu na mnie- powiedziałam do Barona
-Na pewno nie iść z Tobą?- zapytał
-Poradzę sobię- upewniłam go
  I wysiadłam z samochodu. Wyjęłam kluczyki z kieszeni do domu Wojtka. Dał mi je. Otworzyłam dzrwi. Skierowałam się od razu na górę do sypialni, po jakąś torbę. Zapakowałam do niej rzeczy higieniczne, piżamę oraz bieliznę.
  Pociągnęłam za klamkę od drzwi wejściowych. Nagle z bocznej kieszeni od torby, wyleciało zdjęcie. Upadło na podłogę. Schyliłam się po nie. Z tylu było napisane:
Z MOJĄ NAJUKOCHAŃSZĄ ALEXIS
 Odwróciłam zdjęcie. Byłam tam ja z Łozem na plaży. Staliśmy w objęciach. Wrzuciłam zdjęcie do boczej kieszeni, skąd wyleciało.
 Zamknęłam dom i wsiadłam do samochodu. Torbę wrzuciłam na tylne siedzenie
-Pojedźmy jeszcze do sklepu to kupię coś do jedzenia.- powiedziałam
-Dobra- zgodził się.
  Ruszyliśmy w stronę spożywczaka. Kupiałam potrzebne rzeczy.

************************************************************************


 W szpitalu.
Weszłam na salę, w której leżał Łozo.
-Masz tu jest torba z rzeczami o które prosiłeś, a u reklamówka z produktami spożywczymi.- położyłam reklamówkę na szafce.
-Dzięki, ale nie trzeba było- powiedziała uśmiechając siĘ Wozzo.
-Trzeba! A i jeszcze jedno, to zdjęcie wyleciało Ci z torby.
  Podałam mu je. Łozo spojrzał na zdjęcie, jak gdyby je pierwszy raz widział. Uśmiechnął się.
-Dobrze, że nie umarłem!- powiedział
-Jeślibyś umarł, to też popełniłabym samobójstwo, ponieważ nie mogłabym bez Ciebie żyć!- powiedziałam
-Nie rozmawiajmy już o tym
-Przepraszam
-Nie masz za co
-Uwierz mi, mam za co!
-Już mnie przepraszałaś, jak umarłem.
-To ty wszystko szłyszałeś?
-Wszystko.
-Pewnie słyszałeś to, że Cie kocham...
-To też.
-A ty mnie kochasz?
-NIE.
 Zatkało mnie. Czyli to było zwykłe zauroczenie.
-Lubisz mnie?- zapytałm
-Nie- odpowiedział
-To co do mnie czujesz?
-Ja Cię bardzo kocham!- odpowiedział
- A już myślałam, że mnie nie nawidzisz! Głupek
  Zaczęliśmy się śmiać!
 Tak mijały godziny, spędzone przy łóżku szpitalnym.
-Która godzina?- zapytał Łozo
-20? Co już?- powiedziałam z zaskoczenia
-No!
-To my będziemy szli. Odpocznij. Jutro przyjedziemy po Ciebie. Pa- powiedziałam i pocałowałam go na pożegnanie w usta.
-Pa- pożegnali sie chłopaki
   To było szczęście!

Rozdział 18- Przepraszam

-Mam bardzo złą wiadomość! Łozo próbował popełnić samobójstwo w ogrodzie, ale sąsiedzi go zauważyli i natychmiast zadzwonili po karetkę. Teraz Łozo jest w szpitalu. Te dwie godziny będą decydujące.
  Od razu spłynęły mi po policzkach łzy. To przeze mnie.
-JEDZIEMY- oznajmiłam wstając szybko z kanaPY.
  Nikt nie zaprzeczył. Wybiegłam szybko z domu Barona. Tomson wziął kluczyki ze szklanego stołu, który znajdował się w salonie. Baron zamknął dom. Szybko wsiedliśmy wszyscy do samochodu Tomsona. Na szczęście nie było korków w Warszawie. Łozo leżał w szpitalu przy ulicy św Andrzeja.


*******************************************************************************


Po niespełna 15 minutach, byliśmy na miejscu. Szybko odszukaliśmy pielęgniarkę, która pokazała nam w której sali leży Łozo. Nie przestawałam płakać, przeciwnie. Coraz bardziej z oczu lały mi się łzy. Łozo przeze mnie próbował popełnić samobójstwo. To było straszne!


 Stoimy przed salą, w której leży Łozo. Serce zabiło mi mocniej. Nie wiem co tam zobaczę.
-Jesteś gotowa?- zapytał Tomson
-Tak- oznajmiłam
  I pociągnęłam klamkę od plastikowych drzwi. Wzięłam głęboki oddech. Zamknęłam oczy. Przeszłam na drugą stronę. Powoli otworzyłam jedno oko, a potem drugie. Naprzeciwko mnie leżał Łozo. Był podłączony do różnych aparatur.  Był nieprzytomny. Natychmiast siadłam na stołku koło Łoza. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać. Te 2 godziny mogą być ostanie w jego życiu. Łozo był tak bardzo blady. Jego usta były wysuszone, a ręce zimne. Trzymałam go mocno za prawą dłoń.
-PRZEPRASZAM- mówiłam do nieprzytomnego Wozza.- Nie opuszczaj mnie! Nie teraz! Proszę Cię! Jeśli umrzesz to ja sobie tego nigdy nie wybaczę! Ja powinnam tu leżeć, a ty powinieneś być zdrowy. Skrzywdziłam Cię. Szkoda, że tak późno to pojęłam. Już przyzwyczaiłam się do Ciebie! Obiecuję Ci, że jak przeżyjesz to zrobię dla Ciebie wszystko!
- Wojtek, weź nas nie opuszczaj... - powiedział Tomson ze wzruszeniem w głosie
  Widziałam w jego oczach łzy.
-Trzymaj się Łozo! Masz dla kogo żyć!- oznajmił także ze łzami w oczach Baron
-Łozo... Kocham Cię!- powiedziałam cicho
  Wtedy Wojtek poruszył ręką.
-Ruszył ręką- ucieszyłam się
  Po wypowiedzeniu tych słów przeze mnie, na komputerku, pojawiła się prosta kreska. Serducho ŁOZA PRZESTAŁO BIĆ....
-Proszę się odsunąć!- przyszedł natychmiast lekarz!
 Pielęgniarka zaprowadziła mnie na korytarz,
-Łozo nie!!!- krzyczałam płacząc.
 Baron z trudem  mnie utrzymał. Podeszłam do szyby, która pokazała co się dzieje na salii. Widziałam to. Widziałam jak Łozo umiera. Jak lekarze próbują go uratować. Lekarz spojrzał na nas. Pokręcił głową. Odwróciłam się zapłakana do BArona.
-On umarł tak?
-Alex, przecież wiesz - poleciały mu łzy z oczu.
-Wpuść mnie do niego.
-Alex... Już za późno....-mówił Tomson
-Puść!- krzyczałam już ochrypnięta.
   W końcu dopięłam swego i wyrwałam się z ramion Barona. Wpadłam jak szalona na salę. Wokół byli lekarze, pielęgniarki. Ja nie zwracałam uwagi na nich., Teraz liczył się dla mnie tylko Łozo.
-Łozo nie!- krzyczałam
 Popatrzyłam przez okno w niebo. Głośno krzyknęłam:
-Boże! Co on Ci takiego zrobił? Słyszysz? No przywróć mu życie!
  Patrzyłam teraz na Łoza płacząc. Teraz wiem, że

Rozdział 17- Nie wiem czy chcę jeszcze żyć.

-Jaa kocham Daniela- powiedziałam do Barona
  Baron spojrzał na mnie ze zdziwieniem.
-To kogo ty jeszcze kochasz oprócz Daniela?- zapytał
-Łoza, Ciebie i To.... Tomsona- odpowiedziałam
-Mnie? Tomsona?
-Mam drugi raz powtórzyć?
-Nie, słyszałem
-To nie moja wina, że Was kocham.
-A czyja?
-Mojego serca...
-A co powiedział Łozo, gdy zobaczył ten artykuł?
-Powiedział, że ...
  Opowiedziałam Baronowi wszystko ze szczegółami. Potem zaczęłam po raz kolejny płakać.
-Dlaczego ja, akurat mam tak cierpieć?- zapytałam
-Mogło być gorzej- pocieszał mnie Baron
-Ale pocieszenie!
-Pomogę Ci.
-Jak?
-Jeszcze nie wiem ale coś wymyślę!
-wiem jak możesz mi pomóc!
-Mów, zgodzę się na wszystko, aby Tobie pomóc.
-Przyjmij mnie dziś na noc
-Spoko, ale to za mało
-Dla mnie to coś więcej niż myślisz!
-Skora tak uważasz, ale wiesz co...
 Nie dałam mu dokończyć. Pocałowałam go w usta.
-Nie dokańczaj- poprosiłam
-Zazdroszczę Danielowi! - przyznał się Baron
-Czego?
-Że ma Ciebie!
  Zapadła cisza. nie wiedziałam co powiedzieć. Szukałam w głowie różnych tematów i nagle mi taki jeden przyszedł.
-A jak tam układa Ci się za swoją dziewczyną?
-Nie mogę z kimś kogo nie kocham.- odpowiedział Baron
-Co tak się patrzysz?
   Baron wstał i podszedł do okna, jak to zawsze się robi.
-Szkoda, że nie nie wybrałaś. Nigdy nie znajdę takiej jak ty. Jedna jest taka na świecie. Nie ma drugiego egzemplarza! Każdy jest jedyny w swoim rodzaju!- powiedział Baron
-BA...
 Powiedziałam coś, gdy nagle przerwał mi to dzwonek do dzrwi.
-Pójdę otworzyć- oznajmił Baorn
   Powiedział, wstając Baron wyrwany z marzeń.
-Siema!- usłyszałam głos Tomsona
-Siema stary!- przywitał sie z nim Baron klepiąc go po ramieniu.
-Mogę wejść?
-Pewnie, tylko jest jeszcze Alex.
-Ok!
  I weszli!
-Alex! Jak ja Cię dawno nie widziałem! Aż wczoraj- żartował Tomson
 -HEj- wstałam
   Musiałam udawać, że nic się nie stało, ale niestety sprawy potoczyły się trochę inaczej niż zamierzałam.
-Jaki ładny pierścionek zaręczynowy! Od Łoza?- zapytał Tomson
  Spojrzałam błagalnie na Barona.
-Niestety, ale nie- powiedziałam
-To..... od kogo?- zapytał zacinając się Tomson
-Od Daniela. zobacz sam- i podałam mu gazetę.
  TYm razem już nie płakałam, ponieważ zabrakło mi łez.
-Nie chciałbym być na twoim miejscu- powiedział Tomson, gdy skończył czytać
-Co teraz zamierzasz?- zapytał mnie Baron
-Nie wiem- odpowiedziałam
-A wrócisz do Łoza?- zapytał TomsoN
-Bardzo chciałabym, ale przecież zaręczyłam się już z DANIELEM- oznajmiłam z rozczarowaniem w głosie
-Kogo bardziej kochasz. Łoza czy Daniela?- zapytał Tomson
-Chyba Łoza- oznajmiłam
-To wybór na całe życie! Pamiętaj!- przypomniał mi Tomson
-Wiem- odpowiedziałam
-Tomson chcesz coś do picia?- zapytał BAron, próbując zmienić temat.
-Kawę jak masz- powiedział Tomson
-Ok, już robię- wstał Baron
 - Inaczej chyba wyobrażałaś sobie życie jak będziesz miała 21 lat- powiedział Tomson, gdy Baron już wyszedł
-Zupełnie inaczej- powiedziałam
-Opowiedz mi jak!
-Mam chłopaka Daniela. Zwykła dziewczyna z akademiku. Kocham imprezować! Nie mam zespołu, nie jestem sławne i na pewno nie poznałam chłopaków z Afromental
-Wow! Real różni się od twoich wyobrażeń.
-No! To przypadek, że was poznałam.
-Nie ma przypadków! Los tak chciał, abyś nas poznała.
-Po co? Żeby ranić Łoza? To dziękuję za takie szczęście!
-Jest wiele innych sytuacji! Chcesz wspominać?
-Zależy co..
-Chcesz czy nie?
-Chcę- 
-To najpierw musisz coś robić, żeby potem mieć wspomnienia! Musisz żyć! 
  I wtedy zakręciły mi się łzy w oczach. Potem przyszedł Baron z kawa.
-Widzę, że Ci się trochę humor poprawił!- powiedział Bron do mnie, siadając na kanapie
-Tomson powiedział mi coś takiego co.... hm.... jak to nazwać, dało mi ochoty do życia!- odpowiedziałam
-A co to takiego?- zapytał Baron
-Chłopaki, a raczej już mężczyźni, nie zrozumieją.- odpowiedziałam
-No nic, najważniejsze, że jesteś już  weselsza!
    I sięgnął po kawę. Nagle zadzwonił telefon Tomsona.
-Muszę odebrać- powiedział Tomson wstając z kanapy!
-Ok- odpowiedział Baron
  Tomson szybkim krokiem ruszył do kuchni.
  Siedziałam, bez ruchu na kanapie z Baronem. Ww końcu postanowiłam przerwać tę przeraźliwa ciszę.
-Przyjdziesz na mój ślub?- zapytałam
-Czyli jednak będzie?- zapytał smutny Baron
-Tak
-Przyjdę.
  Naszą bardzo krótką rozmowę, przerwał przerażony Tomson
-Mam bardzo złą wiadomość! Łozo...

  

Rozdział 16 Pocieszyciele

  Dziś wychodzi Flesz. Mają tam się ukazać moje wczorajsze zdjęcia z Danielem. Nie czekałam,  aż Łozo zadzwoni do mnie z pretensjami. Teraz mam duże wyrzuty sumienia, że wyszłam  za Daniela
  Wstałam o 7 nad ranem. Każdy pogrążony był jeszcze we śnie.  Ubrałam się, a następnie związałam włosy w kitkę, założyłam full capa, tak, aby mnie nit nie rozpoznał i pposzłam kupić Flesz.
 **********************************


Wróciłam. Nie otwierałam jeszcze gazety. Każdy nadal spał. Wyszłam na balkon. Otworzyłam gazetę. Strona 55..... Rozpłakałam się.... Ta cholerna kariera zrobiła ze mnie potwora. Nigdy już się z tego nie wygrzebie.... Nikt nie zapomni o tym co zrobiłam. Do końca swojego życia będą pamiętać.... Dużymi literami w gazecie było napisane 
"ALEX ZARĘCZYŁA SIĘ Z DANIELEM!!!"

Potem, że zdradzam Łoza itp.... Mam jjuż naprawdę tego wszystkiego dość. Zaczęłam jesczcze bardziej płakać :-(. Nie chciałam być przecież jakąś dziwką.... Mój płacz usłyszał Daniel.

-Czemu płaczesz?- zapytał
- Wszystko się pierdzieli. Sam spójrz!!- i podałam mu gazetę do ręki.
  Zaczął uważnie czytać.
-Nie płacz!- powiedział odkładając gazetę na stolik.
-Muszę do niego jechać.!
-Do kogo?
-Do Łoza....
   I szybko podniosłam. Się z żółtego leżaka.ŁOZO dał mi kiedyś swoją wizytówkę, więc wiedziałam gdzie mieszkał.
  Wsiadłam w mój samochód. Warszawa naszcZęście nie była zakorkowana. Łozo mieszkał na ulicy Bydgoskiej 19. Wiedziałam dobrze gdzie to jest. Bywałam tam często.ale nigdy nie przypuszczałam, że mieszka tam Łozo.
 Jestem na miejscu. DoM Wozza jest biały z szarym dachiem i z basenem. Willa!! Poprostu...No nic. Była 8:30. Zadzwoniłam na domofon.
-Halo?- usłyszałam głos Łoza
-Tu Alex. Mogę wejść??- zapytałam
-Już Ci otwieram!
  I usłyszałam dźwięk otwierającej się furtki. Weszłam. Gdy byłam na schodach, Łozo otworzył mi drzwi.
-Hej Alex!! - przywitał się

-Myślałam, że jesteś jeszcze w Sopocie!!- odezwałam sie, całując go na przywitanie w usta.
-Dziś w nocy z BARONEM I TOMSONEM wróciłem. Wejdź dalej!
    Weszłam do salonu.
-Siadaj. Chcesz czegoś do picia?- pytał Łozo
-Nie, ja tylko na chwilę- odpowiedziałam
-Co tam?
-Prędzej czy później się o tym dowiesz, wolę, abyś dowiedział się o tym ode mnie.
-Mów
-To jest dzisiejszy Flesz. Otwórz na stronie 55....
-Okay
   Podałam mu gazetę. Zaczął powoli przekartkowywać gazetę. Przeczytał na głos pierwsze zdanie. Potem spojrzał na mnie zło wrogo, ale nic nie powiedział. Czytał w skupieniu dalej.
  Po 3 minutach skończył. Rzucił gazetę na podłogę. Już na mnie nie popatrzył. Podszedł do okna. Zzapadła przerażająca cisza. W końcu odezwał się.
-Czy to prawda, że zaręczyłaś się z DANIELEM?- zapytał
-Prawda- powiedziałam ze smutkiem
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Matka Daniela powiedziała mi, że jak nie będę z nim być to on się powiesi. Nie chcę, aby ktoś przez mnie umarł.
-Myślałem, że jesteś inna..
-Innna to zanczy jaka?
-Inna to znaczy,  że wiesz kogo najbardziej kochasz, umiesz wybrać, ale okazałaś się taka jak wszyscy..
-Każdy jest inny.
-Zależy pod jakim  względem. Wiesz co -popatrzył na mnie- Myślałem, że mnie kochasz. Nie chcę Cię więcej widzieć! Żałuję, że Cie poznałem! Traciłem tylko czas. Wypierdalaj!!
-Łozo...
-Nie słyszałaś co mówię?
  Rzuciłam na niego ostatnie spojrzenie. Z oczu popłynęły mi łzy. Wyszłam. wsiadłam do samochodu. Nie wiedziałam  co zrobić. Zaczęłam płakać.. pojadę do Barona.
  Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Po 10 minutach byłam przed domem u Barona.

*********************************************************************************

-Hej Alex- przywitał mnie w dzrwiach.
-Sie.. Mogę wejść?- zapytałam
-Wchodź! Mam tylko bałagan w dom, bo dziś w nocy przyjechałem..l Alex, ale czemu ty płaczesz?
-Zobacz!- wręczyłam mu gazetę do ręki i wybuchnęłam głośnym płaczem!
  Uważnie czytał. Gdy skończył, rzucił gazetę na podłogę i przytulił mnie!
  Ja bez zastanowienie wtuliłam się w jego ramiona.
-Nie płacz- mówił- Zrobię Ci kawę.
  I poszedł do kuchni. Ja usiadłam na kanapie w salonie. Po 5 minutach przyszedł Baron z kawą.
-a CZY TO PRAWDA CO W GAZETACH PISZĄ?- zapytał Baron
-Tak- odpowiedziałam
-Przykro mi, a dlaczego nie wybrałaś Łoza?
-Bo Daniel powiedział, że jak nie wyjdę za niego, to on się zabiję.
-Nie możesz być z człowiekiem, który Cię szantażuję.
-Tylko jest jeden problem.
-Jaki?
-Jaaaa...

wtorek, 27 sierpnia 2013

Rozdział 15 źle robię :/

To ten moment. Chyba najważniejszy w moim życiu. Powiedzieć tak czy nie?
-Tak-odezwałam się
  Daniel natychmiast mnie przytulił. Potem założył mi srebrny pierścionek zaręczynowy z diamentem
-Wow!! Jaki i śliczny!! Ile kosztował? - Zapytałam
- Nie mmójąłsię cen- uśmiechnął się Daniel.
-To co teraz robimy??
- Wynająłem nocleg w pobliskim hotelu,żeby nikt nam nie przeszkadzał
-Spoko
 Potem Daniel zapłacił za kolację, a następnie ruszyliśmy w stronę hotelu "FUN".
       *************
Gdy znalazłam się już z Danielem na górze, od razu wskoczyliśmy do łóżka.
 **************************
   NASTĘPNEGO DNIA
Wyszłam z hotelu wraz z Danielem. Czekała ba mnie tam niemiła niespodzianka. Było tam 3 reporterów,którzy zaczęli nam robić zdjęcia. Zadawali też różne pytania, na których odpowiedzi nie umiałam udzielić. Dobrze, że czekała na nas taksówka. Szybko do nie wsiedliśmy. A co będzie jeśli te zdjęcia pójdą do gazety?? I zobaczy je Łozo?? Nawet nie chcę myśleć co by wtedy było.....

Rozdział 14- Na starych śmieciach


   -Alex- zatrzymała mnie matka Daniela
-Słucham?- podniosłam na nią wzrok
-Dlaczego to zrobiłaś?
-Ale co?
-Zdradziłaś Daniela.
-TO......
-On miał Ci się oświadczyć...
-Co?
-To co słyszałaś.
-Rozmawiała z nim pani?
-Przed chwilą.
-I co mówił?
-Nagrałam to na dyktafon, bo bałam się, że mi nie uwierzysz.  Słuchaj uważnie:


TAK, KOCHAM JĄ, ALEX. NAJBARDZIEJ NA CAŁYM ŚWIECIE. ZDRADZIŁA MNIE. ALE JA CI WYBACZĘ, JEŚLI BĘDZIE TEGO CHCIAŁA, PONIEWAŻ JĄ KOCHAM. GDZY ZMARŁA AGATKA, TO TYLKO MNIE UMIAŁA POCIESZYĆ. ALEX JEST DLA MNIE JAK KSIĘŻNICZKA. TAK BARDZO JĄ KOCHAM. NIE WIEM CZY BEDZIE CHCIAŁA DO MNIE WRÓCIĆ, ALE WARTO SPRÓBOWAĆ. JESZCZE TEN WYWIAD W GAZECIE.... ALE I TAK JEJ SIĘ OŚWIADCZĘ. JEŚLI MI ODMÓWI, TO SIĘ ZABIJĘ....
  Zaczęłam płakać. Tak bardzo. POtem bez słowa weszłam do mieszkania. Było cicho. Skierowałam się w stronę swojej sypialni. Na łóżku z laptopem siedział Daniel. Popatrzył na mnie.
-Hej- przywitałam się
  Nic nie odpowiedział. Rozpakowałam swoje rzeczy. Potem usiadłam koło niego
-Przepraszam - powiedziałam
-Za co?-- zapytał
-Wiesz za co....
-Nie nie wiem- przerwał mi- Za co?
-ZA to, że Cie zdradziłam.
-Przecież jesteś z Łozem
-Co?
-Przecież udzieliłaś wywiadu... Już miałaś takiego kaca, że nie pamiętasz?
-Daniel...
  I nie mogłam już dalej tego słuchać. Poszłam włożyć swoje rzeczy do pralki. Nikogo w mieszkaniu  oprócz Daniela nie było..
-Gdzie wszyscy?-zapytałam
-Uciekli, bo dowiedzieli się,że ty przyjeżdżasz- odpowiedział złośliwie Daniel
-NIe chcesz to nie mów.
   I wyszłam na balkon. Wyciągnęłam telefon. Zadzwoniłam do Kamy.
 -Haloo?-  zapytała
-To ja..Alex- powiedziałam
-OO! Odezwała się księżniczka!- powiedziała złośliwie Kama
-Nie mów tak. Gdzie jesteś?
-Na spacerze.
-Sama?
-A co Cię to obchodzi?
-Sama?
-Nie
-Z kim?
-Z Konradem
-Kiedy wrócisz?
-Już jestem pod akademikiem. A tty gdzie jesteś? Ze swoimi chłopakami z Afro?
-Nie. Jestem w Akademiku!
   Rozłączyła się po ty co jej powiedziałam. Po jakiś 5 minutach  pojawiła się w mieszkaniu.
-Hej- powiedziałam
-Witam- przywitała się.
-Gdzie Konrad?
-Powiedziałam mu, żeby wrócił za godzinę, ponieważ my musimy porozmawiać.
-Chodź na balkon. Tam nikt nam nie przeszkodzi.
  Wyszłyśmy
-Opowiedz mi co tam w Sopocie się zdarzyło. - rozkazała Kama
-Nie wiem czy mogę- powiedziałam
-Ty nie możesz! Ty musisz! Gadaj!
-Jak chcesz....
  I zaczęłam jej wszystko ze szczegółami opowiadać co tam się wydarzyło.
-Ty wiesz co zrobiłaś?- zapytała mnie Kama
-Wiem- odpowiedziałam
-Co teraz zrobisz?
-Alex- zawołam mnie Daniel
-Musze iść- powiedziałam Kamie
  I poszłam do sypialni do Daniela.
-Idź dziś ze mną na kolację- zaproponował Daniel
-Mogę wiedzieć w jakim celu?
-Zobaczysz.
   Chyba wiem o co mu chodzi, a raczej na pewno .... o oświadczyny
- O której ta kolacja?- zapytałam
-Za godzinę- oznajmił Daniel
   Postanowiłam włożyć czarną sukienkę, tą co miałam w klubie. Uprałam ją oczywiście. Miałam z nią związanych kilka przeżyć. Zresztą co będę mówić. Opisywałam je we wcześniejszych rozdziałach.
  Za dokładną godzinę byłam gotowa.
-Idziemy?- zapytałam
-Chodź- pociągnął mnie  za rękę Daniel

*******************************************************************

Po 15 minutach byliśmy już w restauracji. Daniel już wcześniej zarezerwował stolik. Usiedliśmy koło okna. Ślicznie tam było. Po jakimś czasie podeszła do nas kelnerka.
-Witam serdecznie. Oto nasze menu- powiedziała podając nam na stolik Dwa Menu.
  Odeszła. Nie miałam ochoty na nic. Daniel już wybrał jedzenie. Ja postanowiłam wziąć to samo. Złożyliśmy zamówienie. Patrzyłam uważnie na DAniela. Nie był wcale brzydki... Ładny....
  Zjedliśmy.
-Alex..- mówił
-Tak?- zapytałam
  Wtedy Daniel wstał. Wziął bukiet róż i wyjął coś z kieszeni od garnituru. Było to czerwone pudełko w kształcie serca. Klęknął. Na chwile stanęło mi serce. Dosłownie.
-Ostatnio nie układało nam się za dobrze, ale... spróbujmy od nowaaa... WYJDZIESZ ZA MNIE?



Rozdział 13- W Warszawie

  Jest 11:45. Za 15 minut przyjedzie autobus. Stoję na przystanku z BARONEM ŁOZEM I TOMSONEM.
-To co? Widzimy się za dwa dni?- zapytał  Łozo
-Nie wiem jak się sprawy potoczą, a pewnie nie za dobrze. Zaraz będzie dzwonił Daniel, żebym mu ten wywiad.- oznajmiłam smutno
-Nie smuć się tak- powiedział troskliwie Baron
-My też nie chcemy, żebyś stąd wyjeżdżała, ale życie zmusiło do tego... -powiedział Łozo
-No wiem.- oznajmiłam- Obiecuję Ci, że jak tylko będę mogła się spotkać to na pewno zadzwonię!
-Trzymam Cię za słowo- powiedział Łozo
 Gadaliśmy dotąd, aż nie pojawił się srebny, duży autobus.
-To co chłopaki... Ten najgorszy moment-  zaczęły mi się kręcić w oczach łzy.- Czas się pożegnać.. Dziękuję wam za wszystko. Łozo Tobie za wspaniały tydzień. Tomson Tobie za to, ze nie pozwoliłeś, abym była smutna i za przyjaźń. Tobie Baron za wszystko. Dzięki Chłopaki. To dla mnie ważne. To był najważniejszy i najpiękniejszy tydzień w moim życiu. Do zobaczenia!- powiedziałam i każdego przytuliłam oraz wyjątkowo pocałowałam w usta. Podjechał autobus. Wsiadłam, Autobus ruszył. Machałam im przez szybę, dotąd, aż przestałam ich widzieć. Poleciały mi łzy. Koło mnie siedziała dziewczyna.
-Dlaczego płaczesz- zapytała
-Długa historia- odpowiedziałam patrząc jej prosto w twarz.
-To ty chodzisz z Łozowskim?
-Tak, a skąd wiesz?
-Dużo osób czyta gazety, a poza tym mówią o tym cały czas w radiu.
-Jak masz na imię?
-Majka.
-A lat?
-21. Uwierz mi nie warto płakać przez chłopaka.
-Wiem. Dokąd jedziesz?
-Do Warszawy a ty?
-Też.
-To może opowiesz mi tą swoją historię?
-Mamy dużo czasu, więc czemu nie! No więc zaczęło się...
  I zaczęłam jej opowiadać w skrócie co się zdarzyło..... Mówiłam tak o tym wszystkim  przez godzinę.
-Wow- powiedziała, gdy skończyłam jej opowiadać
-No- powiedziałam
-Nie wiem co powiedzieć
-Nic nie mów. Aa ty masz chłopaka?
-To skomplikowane.
-Mamy jeszcze 2 godziny.
-Ok-
   I zaczęła mi opowiadać. Jej chłopak był 18 latkiem. Zakochali się w sobie od pierwszego wejrzenia. Chodzili ze sobą przez 2 lata. Potem gdy Łukasz, bo tak miał na imię jej chłopak, wyjechał do USA. Został tam sławnym aktorem. Przyjeżdża jutro. Tymczasem Maja nie wiedziała, że on kiedykolwiek wróci do Polski. Jest teraz zaręczona z Marcinem Kocznurem.
-To rzeczywiście skomplikowane- powiedziałam
-Takie życie! Dla jednych istny Eden, a dla drugich piekło...- oznajmiła Maja
-A dla Ciebie to Eden czy piekło?
-Ani to ani to. Dla Ciebie to pewnie Eden...
-Zależy. Kiedy jestem z chłopakami z Afromental to Eden, a kiedy muszę wrócić do codzienności to... coś pomiędzy Edenem a piekłem... A tak w ogóle to gdzie mieszkasz?
-Dziś wprowadzam się razem z Łukaszem i moją przyjaciółką Julką oraz jej chłopakiem do akademiku w Warszawie, który znajduję się przy ulicy Rozlewskiego 14.
-Ja tam mieszkam!
-Żartujesz?
-Nie!
-To wspaniale! Będziemy sąsiadkami!  A ty jaki masz numer pokoju?
-13 a ty?
-2! Boisz się?
-Czego?
-Spotkania z Danielem.
-Bardzo...
-Chciałabyś, aby Ci wybaczył?
-Tak.
-A co jeśli Ci nie wybaczy?
-Przeprowadzę się.
-Ale dokąd?
-Do Łoza- wyciągnęłam papierosa
-Palisz?
-Noo
-Ale w autobusie?
-TEŻ
-Od ilu lat?
-2
-Nie boisz się, że będziesz miała raka?
-Na coś trzeba umrzeć.
-Ale tak młodo?
-Na razie jeszcze nie umieram
  Gadałyśmy tak, aż do samej Warszawy. Znalazłyśmy się przed akademikiem. Wysiadłam. Majka poszła jeszcze do sklepu. Ja weszłam do swojego mieszkania. Przed drzwiami spotkałam matkę Daniela....

Rozdział 12- Dzień z moim chłoapkiem

  -No a jak jutro Daniel zobaczy ten wywiad w gazetach, którego dziś udzieliliśmy??- zapytałam
- Trochę szału będzie- przyznał racjcę Łozo- Zadzwoń do mnie jak już bedziesz po rozmowie z Danielem
-Obiecuję.
-A ta Karolina wie, że jesteś ze mną?
-Nie.
-A ktoś z twoich przyjaciół wie?
-Nie, ale jutro cała Polska dowie się z gazet.
-Jesteś gotowa?
-Jeżeli będziesz przy mnie to na pewno.
   I go pocałowałam w policzek. Oczywiście musiałam stanąć na palcach, ponieważ Łozo był ode mnie o w\głowę wyższy!
-Kocham, gdy mnie całujesz!- przyzał Łozo
-Hehe- zaśmiałam się i go jeszcze raz cmoknęłam, tylko teraz w usta.
  Potem wyjęłam papierosa
-Palisz?- zapytałam
-Rzadko, ale daj - powiedział Łozo
  Zapaliliśmy
-Od dawna palisz?- zapytał Łozo
-Jakieś dwqa lata już będzie- oznajmiłam
-To już nałóg.
-Wiem
-Rzuć dla mnie palenie!
  Popatrzyłam na niego groźnie
-Rzuć je- powtórzył Łozo
-Wiesz, że zrobię dla Ciebie wszystko, ale rzucić palenie? Nie dam rady,,
-Jak się czegoś chce, to się to zrobi.
-Ja już się przyzwyczaiłam
-Nałóg
-No cóż. Śniłeś mi sie dziś.
-A co ja tam robiłem?
-Wziąłeś ze mną ślub, ale potem ja Cię zdradziłam z Baronem,a ty mnie ze swoją dziewczyną, ale potem wybaczyliśmy sobie, ale potem zachorowałam na raka płuc i umarłam, ale wcześniej urodziłam Ci piękną córkę!
-Wow! Jaki sen!
-No nie?
-Mam nadzieję, że tylko się nie spełnu!
-Ja tam takie pierdoły nie wierzę.
-I bardzo dobrze! Za to Cię kocham, jesteś w połowie optymistką, a w połowie realistką, a tylko 10% pesymistką! Ale to bardzo rzadko...
-Dzienx
-To co pływamy?
-Jasne
  I zdjęłam koszulkę oraz spodenki, Wojtek zrobił to samo, potem złapaliśmy się za rękę i razem wskoczyliśmy do ciepłej wody i akurat musiała płynąć największa fala jak do tej pory. Wyrzuciło mnie potem na brzeg. Nie widziałam Łoza. Nagle spojrzałam, a on pływał w morzu.
-Halo!! Tutaj jestem!- zaczęłam mu machać ręką,
-O!! Co tam robisz?- zapytał
-Nie miałam, takiego wielkiego szczęśćia jak ty i fala mnie wyrzuciła na brzeg!
-Umiesz pływać?
-NOO....
-To chodź do mnie!
-Płynę!
  I wskoczyłam do wody z pluskiem. Po 10 sekundach byłam już przy Wojtku.
-No, no! Nieźle pływasz!- pochwalił mnie Łozo
-Dziękuję! Ty też nienajgorzej sobie radzisz- uśmiechnęłam się
-Ma się talent!
   Oboję zaczęliśmy się śmiać!
-Jak ja mogłam żyć bez Ciebie?- zapytałam
-A jak ja mogłem bez Ciebie?- pocałował mnie Łozo
-MMMMM... Jaki słodki buziaczek! Która godzina?
-14.
-To jeszcze godzinę i idziemy?
-Ok
   ****************************************************************************

Jest 15:30. Jesteśmy już w mieszkaniu. Włosy wyschły mi po drodze. Wozzo poszedł się przebrać, ja zresztą też.
   Jest 16:00. Doprowadziłam się do normalnego stanu. Za dwie i pół godziny mieli przyjść chłopaki. Wpadłam na pomysł, żeby zacząć się teraz pakować i jutro z samego rana wyjeżdżam do Warszawy.
 Jest 17:30. Mam jeszcze godzinę. Postanowiłam pójść do sklepu i coś kupić, ponieważ lodówka jest zupełnie pusta

    Wróciłam z rzeczmi potrzebnymi na kolację, chipsy, pepsi, paluszki, szampan i oczywiście dużoooo piwa :3 !! Tego na stole nie mogło zabraknąć! Zaczęłam wszystko przygotowywać.
  18:15. Jest już wszystko gotowe. Zostało mi jeszcze jakieś 15 minut. Ostatnia noc. Jutro o tej godzinie będę tłumaczyć się z dzisiejszego wywiadu, którego udzieliłam wraz z Łozem. Na pewno każdy jutro przyjdzie zapytać się jak było. Będę musiała tłumaczyć się każdemu z osobna.... Nawet nie chcę mi się o tym myśleć. Chciałabym zamieszkać z Łozem....
   Rozmyślałam tak dotąd, aż zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć. W drzwiach stanęli ŁOZO TOMSON I BARONN <33
-Hej chłopaki- powiedziałm. Wejdzicie- zaprosiłam ich
-Dzienki- powiedzili
-A co to? Jutro wyjeżdżasz już?- zapytał zdziwiony Tomson
-Tak się złożyło i dziś taki wieczór pożegnalny.. W ogóle to dziękuję za to, że byliście przy mnie.
-Nie ma za co! Dla mnie to sama przyjemność- oznajmił Tomson
-O widzę, że piwo też kupiłaś!- powiedział Baron
-Bez piwa nie ma imporezy!- powiedziałam
-Nareszczie ktoś mądry-  uśmiechnął się Baron
-No widzisz!- powiedziałam szczerząc się
 Potem siedliśmy na kanapie i piliśmy piwo.
-Pójść po jeszcze jedną paczkę?- zapytał Łozo
-No!-  odpowiedzieliśmy
  Łozo wziął kasę i poszedł z Tomsonem. Ja zostałam sama z Baronem.
-Szkoda, że jutro już jedziesz...- odezwał się z chrypą w głosie
-No bardzo szkoda!- przyznałam mu rację
-Nie możesz zostać na dłużej?
-Nie mogę... Ale czy mogę si e do Ciebie przytulić?
-Pewnie!
-Ok- i wtuliłam się w jego ramiona
-Jak już wszyscy będziemy w Warszawie, to masz do nas wpaść!
-Tylko, że będzie trochę inaczej..
-Wiem. Nie chcę wyjeżdżać stąd, chcę tutaj zostać!
-Ja też!
-Dlaczego zrezygnowałaś ze mnie i wybrałaś Łoza?
-Kto powiedział, że z Ciebie zrezygnowałam?
-No przecież wybrałaś Łoza.
-Ale z Ciebie nie zrezygnowałam
-Czyli mam jeszcze jakieś szanse?
-Każdy ma!
-Prześpisz się ze mną?
  Zatkało mnie. Nie wiedziałam jak z tego wybrnąć, więc sięgnęłam po heroinę...
-Co ty robisz?- zapytał Baron
-Nic- odpowiedziałam i wyszłam do łazienki. Zamknęłam za sobą drzwi. Baron próbował je otworzyć.
  Wstrzyknęłam sobie kolejną dawkę heroiny. NA chwilę odpłynęłam
  Gdy wyszłam z łazienki, w salonie był już Tomson i  Łozo. Baron nic im o tym co robiłam nie powiedział.


*******************************************************************************


Jest koło 23. Wypiłam już 6 piw., Każdy tyle wypił. Byliśmy zupełnie pijani. Nagle Tomson wstał i zaczął mówić.
-Powinnaś się wyspać, żebyś jutro wytrzeźwiała Alex.
-Zostańcie- prosiłam
-No nie wiem.
-Zostaniemy- powiedział Baron
  Zachwiałam się. Usiadłam przez przypadek na kolanach u Barona. A moja głowa wylądowała na kolanach u Łoza.
-Nie podnoś się- przytrzymał mnie Baron, gdy chciałam wstać.
 Łozo zaczął mnie gładzić ręką po włosach. Leżałam tak na  chłopakach przez godzinę. Potem zaczęliśmy oglądać różne filmy. Wtedy usiadłam n a kolanach Łoza i już zasnęłam.


****************************************************************************8


Obudziłam się rano. W pierwszej chwili nie mogłam sobie przypomnieć poprzedniej nocy co się wydarzyło, ale potem odzyskałam pamięć. Była 9 rano. Za trzy godziny miałam autobus.
-Ej chłopaki! Obudźcie się!- zaczęłam ich szturchać.
-Co?- zapytał Tomson
-Baron! Łozo! Obudźcie się!- powiedziałam
-Czego?- zapytał Łozo
-Już 9.- oznajmiłam- Za trzy godziny mam autobus do Warszawy!
-O fuck! My tu zasnęliśmy! Chłopaki chodźmy się odświeżyć!- powiedział Łozo
-Już idziemy- odpowiedzieli
-Dzienki Alex. Widzimy się tu za 2 godziny! Nie sprzątaj! Zajmie się  tym obsługa hotelowa!- przypomniał mi Tomson
  Potem chłopaki wyszli. Poszłam wziąć prysznic..

niedziela, 25 sierpnia 2013

Rozdzial 11- Co teraz?

  Drzwi od sypialni Łoza były otwarte. Weszłam, trzymając w reku gazetę. Łozo jeszcze spal.
-Łozo..- szarpałam go.
-Mamo jeszcze chwilę- powiedział przez sen
-To ja Alex
   I wtedy się zerwał.
-O Alex! Sory!- przepraszał mnie
-Patrz!- i pokazałm mu gazetę
  Czytał ją bardzo uważnie. Gdy skończył zwrócił się do mnie.
-A twój chłopak?
-Powiedziałam mu, że to wszystko co tu piszą jest prawda.
-A on?
-Rozłączył się
-Przepraszam
-Chyba telefon Ci dzwoni
-Rzeczywiście.
   Odebrał. Była to jego dziewczyna.

*****************************************************************************

-I co?- zapytam Łoza, gdy skończył gadać
-Zerwała ze mną- oznajmił
 Usiadłam obok niego.
-Przepraszam- odezwałam się
-Za co?- zapytał zdziwoiny
-Prze zemnie z tobą zerwała
-Zdarza sie
-Co teraz?
-Nie wiem. Będziesz ze mną?
-Nie znamy sie tak dobrze, aby to mogło trwać tak długo.
-Ale wystarczająco by sie kochać.
-Wiele dziewczyn chciałoby z Tobą być.
-Ale ja chcę tylko z Tobą
-Sama nie wiem.
-Ile razy mam Cię jeszcze prosić?
-Aż do skutku.
-Mówią, że miłość zaczyna się dopiero po 2 miesiącach. I wiesz co o tym myślę?
-Co?
-Oni sie mylą.
-Ubierz się i przyjdz do mnie.
-Ok
  I wyszłam
-I jak zareagował na to Łozo?- zapytał Baron, gdy weszłam
-Nie tak źle. Gorzej jego dziewczyna. Zerwała z nim- oznajmiłam
-Co teraz zrobisz?
-Chyba jutro wrócę do domu.
-Jak myślisz Daniel Ci wybaczy?
-Mam nadzieję, że tak, ale po nim można się wszystkiego spodziewać.
-Popatrz na mnie
  Odwróciłam głowę w jego stronę. Patrzyłam w jego oczy. Powoli zaczął się do mnie zbliżać. Potem zaczął mnie całować w usta.
-I jak lepiej?- zapytał
-Lepiej- oznajmiłam z usmiechem
  Za 5 minut przyszedł Łozo
-O hej Baron- przywitał się z nim zaskoczony Łozo
-Hej- odpowiedział Baruśśś- Ja będę szedł
-Ok- powiedziałam- Pa
-Pa- pożegnał się Baron
  I wyszedł.
-Siadaj- zwróciłam się do Łoza
-I co wymyśliłaś?- zapytał Wozz, siedząc już na fotelu
-Jutro wyjeżdżam
-Nie!!!
-Muszę wyjaśnić wszystko Danielowi
-To co dziś robimy?
-Cały dzień chciałabym spędzić z Tobą....
-Spoko. Muszę Ci coś powiedzieć.
-Już mnie nie kochasz?
-Kocham
-To najważniejsze
-Póki Ciebie poznałem, nie wiedziałem, że tak bardzo można o kogoś walczyć i tak bardzo kogoś kochać.
-Weź, tak nie mów, bo się zaraz porycze!Tak w ogóle, która godzina?
-7:15
-Już?
-Jak dla mnie to ten czas z Tobą tak szybko mija!
-No widzisz!
-Spotkamy sie?
-Kiedy?
-Jak już będziesz w Wawie. I kiedy już będziesz po rozmowie z Danielem
-Nie ma sprawy! Trochę się boję spotkania z nim w cztery oczy....
-Nie będzie tak źle!


******************************************************************************

  Potem gadaliśmy jeszcze do 10:00
-Już 10- oznajmiłam
-Idziemy na plaże?- zaproponował Łozo
-Dobra! Tylko może popływamy?
-Ok
-To idź przebierz się w kostium i przyjdź. Ja też się za ten czas przebiorę.
-Dobra.
  I Łozo poszedł się przebrać. Wrócił za 10 minut z plecakiem
-Po co Ci plecak?- zapytałam
-Ktoś musi wziąć ręcznik, coś do jedzenia i picie- powiedział
-No tak!- puknęlam sie w głowę
-To idziemy?
-Jasne!
  I wyszliśmy. Przez całą drogę trzymaliśmy się za rękę. Każdy kto koło nas przechodził , gapił się na nas
-Łozo?- powiedziałam
-No?- zapytał
-Chcę z Tobą być- wykrztusiłam to z siebie.
  Byliśmy już na plaży, gdy to powiedziałm. Łozo gdy to usłyszał zaczął mnie całować, przytulać i podrzucać w górę.
-Ludzie! Ona jest moją dziewczyną- zaczął krzyczeć na cały głos!!!
-Kocham Cię- powiedziałam śmiejąc się
-Jesteś już moja!! Nikomu Cię nie oddam!
-Obiecuję Ci, że już nigdy Cię nie zostawię!
-No, a Baron?
-Co Baron?
-Przecież go kochasz!
- I co z tego?
-Czyli go kochasz?
-Tak, ale najbardziej na świecie kocham Ciebie!
-Na prawdę?
-Taak! Myślisz, że dlaczego tu z Tobą jestem?
-Dla przyjemności!
-Też!! Ale dla Ciebie!
-Chcę powiedzieć całemu światu, że jestem z Tobą.
-Będziesz miał okazję! Patrz przyjechali dziennikarze
-O !!!

 Było ich dwóch. Zaczęli biec w naszą stronę. Udawaliśmy, że ich nie widzimy.
-Witam, nazywam się Paweł Latad. Mógłbym zająć chwilę w sprawie państwa związku?- zapytał
-Tak- odpowiedziałam z Łozem równocześnie!
-To może usiądziemy?- zapytał
-Ok- powiedział Łozo
-Ja będę zadawał pytania, a kolego będzie kręcił. To pierwsze pytanie
Ł- ŁOZO
A- ALEX
P- PAWEŁ
P- Czy to prawda, że jesteście razem?
Ł I A- Tak
P- Od kiedy?
Ł- Od dziś.
P-Alex a kiedy się poznaliście?
A- Trzy lata temu na koncercie, ale tak dobrze to od niecałego tygodnia.
P- Czy to będzie krótki związek czy długi?
Ł- Czas pokaże.
A- Ale my oczywiście chcemy, aby był dłuższt]
P-Czego najbardziej boicie się w związku?
Ł- Że nie wyjdzie!
P-Kiedy zakochałeś się w Alex?
Ł- Od pierwszego wejrzenia!
P-A ty Alex, kiedy zakochałaś się w Łozie?
A- Rok temu na koncercie.
P- Czyli to była miłość na odległość?
Ł- Niezupełnie. Bo oboje mieszkamy w Warszawiem
P-Ale żadnie z Was o tym nie wiedziało?
A- Nie!
P- Boicie się opinii innnych ludzi?
Ł- Nie zwracamy na nich uwagi.
A-Najważniejsza jest miłość. Bez niej nie byłoby świata
P-To prawda. Alex myślałaś, że kiedyś się tak to wszystko potoczy?
A-Nie, nigdy.
Ł-A jednaak cuda się zdarzają i istnieją także ładne dziewczyny jak Alex!
Ł,P,A- Haha!
P- Zamieszkacie ze sobą?
Ł- Kiedyś na pewno 
P- Chcecie na koniec coś jeszcze od siebie dodać?
Ł- Życzcie nam szczęścia!
  I Paweł skończył zadawać nam pytania. Potem powiedział, że jutro ukaże się specjalne wydanie show, i, że ten wywiad ukaże się w FunClubie, Bravo, Vivie, Fleszu, Graci i w wielu innych
  Dzięki Łozowi zrozumiałam, że szczęście jest bliżej niż nam się wydaje!!!
-