sobota, 31 sierpnia 2013

Rozdział 25- przed ślubem

  TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
 Suknia ślubna, garnitur, buty są zamówione. Przygotowane są też 100& zaproszenia na ślub. Dziś kogo możemy zapraszamy osobiście, do reszty wysyłamy zaproszenia pocztą.  Było dość dużo tych zaproszeń.Wczoraj je liczyłam, ale zapomniałam ile ich jest w sumie.
  Wzięłam torbę, do której schowałam wszystkie zaproszenia.
-To ruszamy?- zapytał Daniel
-Tak, ale najpierw chciałabym zaprosić Kamę z Konradem.- oznajmiłam
-Pogodziłyście się już?
-Nie, więc myślę, że teraz trzeba to zrobić.
-Jak chcesz.
 I poszłam z Danielem, do salonu, w którym obecnie siedziała Kama z Konradem.
-Chcielibyśmy Was zaprosić na nasz ślub Tu macie zaproszenia.- powiedziałam wręczając im zaproszenia.
  Kama z Konradem podnieśli się energicznie.
-Aa z Tobą chciałabym się wreszcie pogodzić.- powiedziałam do Karoliny
-Ok. Zgoda! Przepraszam- powiedziała z trudem Kama. Potem przytuliłyśmy się jak dwie najlepsze przyjaciółki.
   Następnie podziękowali nam za zaproszenia i poszliśmy dalej. weszliśmy na chwilę do sypialni.
-Daniel , jest sprawa-- zaczęłam mówić.
-No?- zapytał
-Wiesz, że poznałam cały Afromental i czy mogłabym ich zaprosić na ślub, bo już zrobiłam zaproszenia.
-Ok- zgodził się Daniel
-Nie obrazisz sie jak pójdę do nich sama?
-Nie.
 

*************************************************************************


Po długim czasie wszystkie zaproszenia były już rozdane. Zostało jeszcze tylko 7, dla chłopaków z Afromental. Była 21:00, gdy podjechaliśmy pod akademik.
-To ja wysiadam- powiedział- Za ile wrócisz?
-Nie wiem- odpowiedziałam
-Ok To pa!-
-Nara!
  I Daniel wysiadł z samochodu. Wzięłam głęboki oddech i ruszyłam w stronę domu Łoza. Potem pojadę do reszty.
 Jestem pod domem Wojtka. Bardzo jestem ciekawa jak zareaguje na to, że wychodzę za mąż za faceta, którego nie kocham. Wolałabym być z Łozem małżeństwem, ale niestety tak nie jest. Nie wiem czy dobrze robię. Przecież Łozo, znów może popełnić samobójstwo, ale tym razem nie przeżyć. Nie chcę, aby ktoś prze zemnie cierpiał. Nie wiem czy dobrze robię.....  Weszłam  przez furtkę, która była otwarta. Stanęłam przy drzwiach wejściowych. Zadzwoniłam dzwonkiem. Po krótkim czasie Łozo otworzył mi drzwi.
--Hej- przywitał się, całując mnie w usta
-Siema.- powiedziałam
-Wchodź- usiedliśmy w salonie na kanapie.
-Mam Ci coś ważnego do powiedzenia.
-Już się boję.
-To poważna sprawa- wstałam i wyciągnęłam zaproszenia z torby.- Chciałbym Cię.... zaprosić na mój ślub
   Spojrzałam na Łoza. Na jego policzkach pojawiły się łzy.
 Na­wet, jeżeli wszys­tkim cze­go prag­niemy jest powrót ukocha­nej oso­by, a nie jest to możli­we, to możemy po­ruszyć niebo i ziemię a i tak nic to nie da. Do­piero po pew­nym cza­sie pow­sta­nie w nas coś, co po­mimo miłości nie będzie chciało już powrotu.  teraz sobie uświadomiłam, że nigdy nie będę z Łozem.... ;(

3 komentarze: