poniedziałek, 2 września 2013

Rozdział 36 Umieram

 Co będzie później? Jak stąd? Znowu się załamię.... I jeszcze tan rak. Zamknęłam się w sobie. Nie będę z nikim rozmawiać.




*******************************************************************************




Minął tydzień, ale z powodu, że te terapie nic nie dają nie wypuszczą mnie. Nie mam telefonu. Nic. Powoli zapominam jak wyglądał Łozo. Nie byłam nawet na jego pogrzebie, bo mnie nie chcieli wypuścić z tego cholernego psychiatryka. Smutek to najpowolniejsza część umierania. A więc umieram. Wylatują mi przez tego raka włosy. Tracę życie, tracę też wielką nadzieję, że kiedyś stąd wyjdę. Nie wyobrażałam sobie, że tak umrę. Muszę jeść, ponieważ muszę dbać o moje dziecko. Tylko to się dla mnie teraz liczy.

*********************************************************************************


 Minęło 6, może nawet 7 miesięcy. Lekarze się o mnie martwią, słyszałam ich rozmowę. Już nie mam żadnych włosów na głowie. Chodzę w peruce. Od papierosów mam  żółte paznokcie. Nie przestałam jednak kochać Łoza, chociaż on już umarł, ponieważ:


 Minęło 9 miesięcy. Czuję, że zostało mi już nie wiele czasu.  Umieram. Jest sobotni ranek. Mam okropne skurcze.Wezwałam lekarza. Musiałam się teraz odezwać. Powiedziałam mu, że rodzę. Szybko ruszyliśmy karetką do szpitala.
-Mogę zadzwonić do Barona?- zapytałam błagalnie
-Tak, proszę to Pani telefon- powiedział lekarz, dając mi mój telefon
  Powiedziałam przez słuchawkę telefonu Baronowi, że robię i jestem w drodze do szpitala.
 Potem dojechaliśmy do szpitala. Zawieźli mnie szybko na wózku na porodówkę. Spostrzegłam Barona siedzącego na krześle. Nie zdążyłam nic do niego powiedzieć, ponieważ pielęgniarka nie chciała się zatrzymać.

**********************************************************************888

 Zrobili mi cesarskie cięcie, ponieważ byłam bardzo słaba. Najpierw zobaczyłam mojego synka. Potem go zważyli i chcieli mi go dać, ale ja najpierw chciałam porozmawiać z Baronem. Przyszedł natychmiast. Siadł koło łóżka.
-Alex- powiedział do mnie
-Masz dziewczynę?- zapytałam
-Nie
-To dobrze! W ogóle to hej!- i go pocałowałam
-Dlaczego nie puścili Cię po tygodniu?
-Nie odzywałam się
-Alex
-Musisz mnie teraz posłuchać
-Dobrze.
-Czuję, że dziś umrę.
-Co?? Nie!!
-Słuchaj dalej, adoptujesz moje dziecko, dasz mu na imię Wojtak, a na nazwisko Łozowski, a i na drugie imię Aleksander. Opowiadaj mu o mnie. Masz tu moją książkę. Pisałam ją od początku tych wakacji. Czytaj mu ją jak  będzie większy. To wszystko co tu się wydarzyło jest prawdą. Wychowaj go dobrze i nigdy o mnie nie zapomnij! I Zabieraj ją do Kasi Mroczek, ona mieszka w akademiku. Niech mu o mnie opowiada! Opowiadaj mu też o Łozie. Mów jaki był cudowny. Zakaż mu też zbliżać się do Kamy, która zabiła Łoza. Troszcz się o niego i traktuj jak swojego syna. I jeszcze jedno- opowiedz mediom o wszystkim! Jak było z tym zabiciem, i że byłam w psychiatryku i spróbuj opublikować tą książkę.
-Ok
  Wstałam i go pocałowałam w usta.
-Żegnaj- powiedziałam
  Potem zdążyłam jeszcze wziąć jeszcze mojego synka na ręce. Przytuliłam go mocno i pocałowałam w główkę. A potem jeszcze wzięłam komórkę i na tapecie ostatni raz zobaczyłam Łoza. Potem już miałam ciemno przed oczami.... Umarłam. Starałam sie żyć tak, aby Bóg zapłakał w momencie mojej śmierci, aby mógł zobaczyć jak wspaniałe dzieło zrobił. Nagle zobaczyłam Łoza. Uśmiechniętego jak zawsze... Nic nie powiedzieliśmy. Po prostu złapaliśmy się za ręce i poszliśmy w stronę wielkiej bramy, która prowadziła do nieba.





                                              THE END
TERAZ CHCIAŁAM WSZYSTKIM PODZIĘKOWAĆ KTÓRZY CZYTALI MOJEGO BLOGA! dZIĘKUJĘ WAM Z CAŁEGO SERDUCHA, TO DLA MNIE WAŻNE ŻE CHCECIE TO CZYTAĆ. DZIEKUJĘ OSOBOM KTÓRZY KOMENTOWALI. BYŁ JEDEN NIEPRZYJEMNY KOMENTARZ, ALE GO USUNĘŁAM , PONIEWAŻ TA OSOBA MIAŁA CHYBA TRCOHĘ W GŁOWIE NIE POUKŁADANE,.....
   dZIĘKUJĘ! WIEM ŻE NIE CHCECIE ABYM KOŃCZYŁA TEGO BLOGA, ALE TAK MUSI SIĘ STAĆ..... MAM NADZIEJĘ ŻE DZIEKI CZYTANIU TEGO BLOGA UŚWIADOMILIŚCIE SOBIE COŚ, ŻE ŻYCIE NIE JEST ŁATWE I O NIEKTÓRE RZECZY W ŻYCIU TRZEBA WALCZYĆ DO SAMEGO KOŃCA.... ZAŁOŻE DRUGI BLOG JAK TYLKO BĘDĘ MIEĆ CHWILĘ CZASU..
 TERAZ TEN NAJGORSZY MOMENT... JA PŁACZĘ, ALE MUSZĘ TO ZROBIĆ. MUSZĘ SIĘ Z WAMI POŻEGNAĆ.. TO DLA MNIE TRUDNE, PONIEWAŻ KILKANAŚCIE GODZIN SPĘDZONYCH NA PISANIU TEGO BLOGA NIE BYŁY STRACONE, PONIEWAŻ WIEM, ŻE NIE ROBIŁAM TEGO DLA SIEBIE.. DLA WAS. TERAZ JUŻ MUSZĘ TO ZROBIĆ, DZIEKUJĘ JESZCZE RAZ WAM ZA WSZYSTKO... MAM NADZZIEJĘ ŻE DOCENILIŚCIE MOJĄ PRACĘ... TO PAAA KOCHANI :* DZIĘKUJĘ
-ADRIANNIE ORAZ
- TOMSONOWA AFROMENTALKA
 DZIĘKUJĘ PA :)

12 komentarzy:

  1. Ryczę :') Nie mogę się opanować :((( Dzięki ci za tego bloga bo jest piękny, wiele z niego się nauczyłam. Jak to wyjdzie jako książka to pierwsza ją kupię :D Jeszcze raz dzięki bo na prawdę mnie wiele nauczyłaś tym blogiem :')

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co :) cieszę się że ktoś docenia moją pracę :)

      Usuń
  2. popłakałam się :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moja mama też xD Zostawiłam tego bloga na zakładce a ona przeczytała 2 ostatnie rozdziały :D

      Usuń
  3. Wydaj to! Pierwsze i pewnie ostatnie opowiadanie przy czytaniu którego płakałam... Jestem pod wielkim wrażeniem...

    OdpowiedzUsuń
  4. O Boże :( ja też się popłakałam ! Ten blog był jednym z najlepszych ! Szkoda, że już go kończysz :/ Będę czekać aż założysz kolejnego ! Masz wielki talent do pisania ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) mi też jest smutno że ten blog się skończył :*(

      Usuń
  5. Nominowałam Cię do Libster Award. Szczegóły tu : http://afromentalrozwalasystem.blogspot.com/p/blog-page_11.html

    OdpowiedzUsuń